Na spotkanie otwarte przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska w Morągu tłumnie przybyli przedstawiciele rolników. Wielu z nich przyjechało ciągnikami, do wielu z nich poprzyczepiane są transparenty z hasłami np. "Chcemy produkować, nie plajtować", "Bez polskiego chłopa nie będziesz jadł ani pił", "Walczymy o polską zdrową żywność".
Problem ze zbożem. Tusk mówił o kompromisie
Podczas spotkania premier zwrócił się do nich bezpośrednio. Mówił o tym, że Polska musi wciąż wspierać Ukrainę, gdyż jej przetrwanie gwarantuje nam większe bezpieczeństwo. Zaznaczył jednak, że nie może się to odbywać kosztem rolników.
Chodzi o to, aby Ukraina nie przegrała i zarazem, aby nie naruszyć interesów tysięcy rolników - stwierdził Donald Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następnie przeszedł do kwestii Europejskiego Zielonego Ładu, przeciwko któremu protestują rolnicy. Uderzył przy tym w Janusza Wojciechowskiego, komisarza UE ds. rolnictwa. Jak stwierdził, pomysł "zielonego rolnictwa" wyszedł ze strony Polski, a to Unia Europejska się "tylko do niego dostosowała". - Zielony Ład narodził się w Warszawie - ocenił.
"Trzeba dokończyć przekop do Elbląga"
Później premier opowiedział, że jego przystankiem po drodze do Mrągowa był Elbląg. Był to wstęp do tematu przekopu Mierzei Wiślanej. To jedna ze sztandarowych inwestycji infrastrukturalnych Prawa i Sprawiedliwości. Kanał Żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną otwarto 17 września 2022 r. Szacuje się, że pochłonie łącznie ok. 2 mld zł z budżetu państwa.
Zdaniem szefa rządu projekt był "przeskalowany, jeśli chodzi o koszty", a przez to "przepłacony". Przypomniał też, że nie został nawet ukończony. Jak pisaliśmy wielokrotnie w money.pl, między resortami aktów państwowych i infrastruktury poprzedniego rządu a władzami miasta toczył się spór o to, kto ma pogłębić 800 m toru wodnego na rzece kończącego się bezpośrednio w elbląskim porcie.
Donald Tusk zapewnił uczestników spotkania, że nikt nie będzie w tym zakresie "szantażować Elbląga". Złożył też jasną deklarację.
Nie możemy marnować czegoś, nawet jeśli zostało przepłacone, tylko dlatego, że robili to poprzednicy. Przekop na Mierzei trzeba dokończyć, nie ma znaczenia, czy to się Tuskowi podoba, czy nie. Te 9 km zostanie w tym roku zaczęte, a do kolejnych 900 metrów rozpoczną się przygotowania w przyszłym roku - zapowiedział premier.
Co dalej z CPK?
Kolejną z wielkich inwestycji, o której mówił, był Centralny Port Komunikacyjny. - Plan inwestycyjny jest niezwykle ambitny. CPK musi być bardzo przemyślany. Piekło się rozpętało wtedy, gdy powiedzieliśmy, że to eksperci podejmą decyzję - ocenił.
Dalej stwierdził, że "nie ma kompleksów wobec Niemca czy Francuza", więc nie musi mieć większego lotniska od nich. Dlatego też, jak stwierdził, zadanie oszacowania skali potrzeb związanych z CPK zamierza powierzyć ekspertom. To oni mają wykazać, jakich komponentów infrastrukturalnych z nim związanych potrzebuje dzisiaj Polska. Na podstawie ich ekspertyz będą podejmowane dalsze decyzje.
Zapewnił dalej, że CPK w jakiejś formie powstanie, czym przedłużył narrację swoich kolegów po partyjnym szalu.
My projekt, który dzisiaj nazywa się CPK, przeprowadzimy w interesie Polski, za publiczne pieniądze, policzone co do grosza. Nie będzie milionów wypłacanych ludziom za koszenie łąki w Baranowie, nie będzie niesprawiedliwych wywłaszczeń. Znowu będziemy stawiali to z głowy na nogi, tak żeby nikt w Polsce nie pomyślał, że choćby jedna złotówka została zmarnowana, bo jakiś polityk ma wielkie ambicje - podsumował Donald Tusk.
Kołodziejczak ujawni listę firm wwożących zboże
Później głos zabrali protestujący rolnicy, którzy domagali się od rządu m.in. zamknięcia granicy z Ukrainą. Przynajmniej do czasu, aż uda się zapanować nad wjeżdżającym zbożem i pojawi się system kontroli, skąd ono wjeżdża i dokąd jest transportowane.
Donald Tusk przy tym temacie wywołał lidera AgroUnii. - Macie Kołodziejczaka w rządzie, więc nie wahajcie się go użyć - stwierdził, mówiąc do rolników.
Wiceminister rolnictwa stwierdził natomiast, że jest już lista firm, które sprowadzały zboże z Ukrainy. Dodał przy tym, że ta autorstwa poprzedniego rządu była "niedokładna i niezgodna z prawdą". Zapewnił też, że ta nowa wkrótce zostanie upubliczniona.
Jest lista już cała skompletowana wszystkich firm. Podeprzemy się w tym tygodniu takimi opiniami prawnymi, żeby można było to upublicznić. Każdy Polak powinien zobaczyć, kto zarabiał, kiedy polscy rolnicy mieli wielki problem i nie będę miał z tym problemu. Lista będzie dostępna - zapewnił Michał Kołodziejczak.
Dodał też, że najtańsza tona zboża z Ukrainy sprowadzona do Polski kosztowała 51 zł. To 20 razy mniej niż granica opłacalności.