O odejściu Piróga poinformowano w poniedziałek. Jeszcze dwa miesiące temu chwalił się lekiem na koronawirusa. Twórcy projektu zapewniali, że lek "zabija koronawirusa" i że Polska jest pierwszym krajem na świecie, któremu udało się opracować taki preparat. Lek lubelskiej spółki powstał z osocza ozdrowieńców, którzy przeszli zakażenie.
Przedstawiciele firmy we wrześniu mówili o testach i procesie administracyjnym wdrożenia leku, zapowiadali, że może się to stać bardzo szybko.
Optymizm prezesa kontra realia
Money.pl rozmawiał pod koniec września z lekarzami i ekspertami. Tłumaczyli, że testy kliniczne raczej nie ruszą w tym roku. Piróg natomiast w rozmowie z money.pl zarzucał im zbytni pesymizm.
Na jakim etapie są więc prace nad polskim lekiem? Dopiero na początku listopada spółka wystąpiła o pozwolenie rozpoczęcia badań klinicznych. Zielonego światła w tej sprawie jednak ciągle nie ma.
Tymczasem testy miały ruszyć szybko w czterech szpitalach. Jednym z nich miał być Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku. Jak słyszymy od przedstawicieli tego szpitala, testy kliniczne to jednak pieśń przyszłości. Lekarze wciąż czekają na odpowiednie dokumenty w tej sprawie.
Kiedy więc w Białymstoku mogłyby ruszyć testy? Słyszymy, że przynajmniej za miesiąc - ale to i tak w bardzo optymistycznym scenariuszu.
Eksperci w rozmowie z money.pl mówili, że rozpoczęcie testów to dopiero początek całego procesu. Ile ten może potrwać? Nawet prowadzący badania nad lekiem prof. Krzysztof Tomasiewicz mówił, że "trudno wskazać horyzont czasowy".
Po wrześniowych, optymistycznych zapowiedziach spółki, ceny jej akcji wystrzeliły. Tej sprawie zresztą przyglądała się Komisja Nadzoru Finansowego.
"Prezes miał inną wizję"
Czy to kwestia leku na COVID-19 jest powodem rezygnacji prezesa? W komunikacie spółki napisano: "pan Marcin Piróg podał jako przyczynę złożenia rezygnacji z pełnionej funkcji istotne rozbieżności pomiędzy nim a przewodniczącym rady nadzorczej i innymi przedstawicielami rady nadzorczej spółki w kluczowych kwestiach dotyczących funkcjonowania organizacji, wdrażania i realizacji strategii spółki oraz jej przyszłego rozwoju".
Nieoficjalnie przedstawiciele Biomedu Lublin mówią to samo. - Naprawdę w tym sporze chodziło niemal o wszystko, ale akurat nie o lek na COVID-19 - usłyszeliśmy. Nad preparatem, jak słyszymy, trwają "normalne prace".
Jak przekonywali, prezes miał po prostu "inną wizję rozwoju" spółki niż rada nadzorcza. Próbowaliśmy porozmawiać na ten temat z Marcinem Pirogiem - ten jednak odmówił.
Jak nieoficjalnie dowiaduje się money.pl, na razie spółką zarządzać będzie Piotr Fic, wiceprezes ds. operacyjnych.