- Rada Polityki Pieniężnej jest organem niezależnym, na szczęście. Jedynym łącznikiem z Narodowym Bankiem jest Adam Glapiński, który stoi na jej czele. Nie wiedzieliśmy o konflikcie w zarządzie NBP, który jak się okazuje, toczy się od kwietnia. Tak wynika z ujawnionych przez Pawła Muchę informacji - powiedział w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Członek RPP: prezes Glapiński kłamie
Jak przekonywał gość WP, dopiero 3 listopada członkowie RPP dowiedzieli się o sporze wewnątrz banku centralnego. - Wygląda na to, że sprawa będzie miała ciąg dalszy. Na ostatnim posiedzeniu Rady, myślę, że mogę to powiedzieć, domagaliśmy się wyjaśnień od obu stron konfliktu. Pan prezes uznał, że nie mamy do tego prawa, bardzo szybko uciął dyskusję. Odmówił nam spotkania z zarządem NBP, a to byłoby najlepsze - relacjonował Kotecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
RPP jest jednym z trzech organów NBP, oprócz zarządu i prezesa. Najlepiej wyjaśnić to w zaciszu gabinetów, ale mleko się wylało. Prezes Glapiński kłamie. To mocne słowa, ale to trzeba powiedzieć. To nie jest tak, że my mamy te posiedzenia RPP spokojne i przyjemne i że za każdym razie znajdujemy wspólne rozwiązanie. Kwestia dostępu do materiałów, analityków, protokołów po posiedzeniu. Wydawało się, że ograniczenia dotyczą tylko członków RPP, teraz okazuje się, że także zarządu NBP. I to nie jest tak, że chodzi wyłącznie o Pawła Muchę - mówił członek RPP.
W ostatnich dniach światło dzienne ujrzał konflikt w Narodowym Banku Polskim. Zaczęło się od publikacji tajemniczego komunikatu NBP, w którym bank stwierdził, że "nieakceptowalne" są zachowania członka zarządu NBP Pawła Muchy, wieloletniego współpracownika prezydenta Andrzeja Dudy. Komunikat mówił o "wytwarzaniu atmosfery zagrożenia" i "bezzasadnej krytyce".
Mucha szybko odpowiedział. Opublikował swoje pismo z 6 listopada skierowane do członków Rady Polityki Pieniężnej. Stwierdza w nim m.in., że szef banku centralnego ma utajniać protokoły posiedzeń RPP. Zdaniem Muchy narusza w ten sposób przepisy ustawy o NBP, a także regulaminy zarządu banku i RPP, za co może grozić mu nawet Trybunał Stanu.
Money.pl dotarł do pisma prof. Glapińskiego z 3 listopada. Najprawdopodobniej to ono sprawiło, że trzy dni później Paweł Mucha zwrócił się bezpośrednio do członków RPP. Prezes tłumaczy w tym piśmie, że wspomniane wyżej protokoły posiedzeń RPP są objęte klauzulą tajności "zastrzeżone". Tego typu dokumenty mogą być udostępniane nielicznym osobom posiadającym stosowne poświadczenia i tylko "w zakresie niezbędnym do wykonywania przez nią pracy lub pełnienia służby na zajmowanym stanowisku albo wykonywania czynności zleconych".