- Jak ktoś jest takim królem wioski, fafa żyrafa i on tu rządzi, to takie zawarcie przymierza jest... dziwne. Skoro jesteś takim bohaterem, weź to na klatę i potem historia cię oceni. Wydaje mi się, że w sprawie oceny legalności postępowania organu władzy publicznej, się nie negocjuje. Nie negocjuje się w sprawie tego, czy coś było zgodne czy niezgodne z prawem. Może być usprawiedliwione lub nie - stwierdziła prof. Joanna Tyrowicz w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24.
Przypomnijmy, że prezes NBP Adam Glapiński powiedział dziennikowi "Financial Times", że wystosuje do Donalda Tuska list w celu zakończenia coraz bardziej zaciekłego sporu, który - jak ostrzegł - szkodzi międzynarodowemu wizerunkowi Polski. We wtorek do Sejmu ma zostać złożony wniosek o postawienie Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Mam nadzieję, że pan Tusk zmieni zdanie. On nie jest ekonomistą. Inflacja zbliża się do celu. Wyślę list do pana Tuska, aby powiedzieć, że jest tak wiele nieporozumień i tak wiele złych słów, które padły z obu stron, że myślę, że nadszedł czas, aby się spotkać i porozmawiać - zapowiedział prezes NBP.
Glapiński oświadczył, że postawienie go przed Trybunałem Stanu byłoby "bardzo złe dla Polski" i dodał, że "nie jest gotowy" do rezygnacji, ponieważ mogłoby to zostać odebrane jako przyznanie się do winy.
"Zarzuty stawiane przez polityków"
W miniony czwartek upubliczniona została treść wniosku o Trybunał Stanu. Zawiera on osiem podstawowych zarzutów wobec Adama Glapińskiego jako prezesa NBP. Dotyczą m.in. dostępu członków Rady Polityki Pieniężnej i niektórych członków zarządu Narodowego Banku Polskiego do kluczowych informacji dotyczących działań banku. Są też zarzuty dotyczące skupu obligacji przez NBP w 2020 r. oraz premii dla prezesa Adama Glapińskiego.
- To są zarzuty stawiane przez polityków w związku z tym, co oni sądzą o pracy NBP - stwierdziła prof. Tyrowicz, przyznając, że nie czytała tego wniosku. Kilkukrotnie podkreśliła, że kwestia zarzutów i ich zasadności, leży w gestii prawników. - Czułabym się niekomfortowo, gdyby oni mi mówili, jak ustalać stopy procentowe, więc chcę zachować szacunek w drugą stronę - dodała.
Na liście zarzutów jest m.in. kwestia zapowiedzi wpłaty z zysku NBP w wysokości 6 mld zł do budżetu państwa, gdy tymczasem bank centralny na koniec roku wykazał później stratę. - To jest któryś w kolejności problem. Nie wiem, skąd pan prezes mógł wiedzieć, ile wyniesie wpłata. Bo to nie jego decyzja, a Rady Polityki Pieniężnej - podkreśliła Tyrowicz.
Stwierdziła, że nie mogło być w tamtym czasie prognoz, ile wyniesie zysk na koniec roku i w związku z tym, ile NBP wpłaci do budżetu państwa.
- We wszystkich pismach, wysyłanych w podobnych okolicznościach do Ministerstwa Finansów, zawsze pojawia się formuła mówiąca, że zysk NBP obarczony jest dużą niepewnością ze względu na ryzyko wyceny aktywów i walut. W tym piśmie takiej formułki nie ma. Poza tym, pytanie przez resort finansów, ile wyniesie zysk NBP, jest bardzo rzadkie. Nie wiem, czy takie pismo w ogóle było, pan prezes go nie pokazał. Ministrowie finansów nie pytają, bo na tym polega niezależność NBP, że nie mówi w lipcu, jaki będzie zysk na koniec roku - odpowiedziała członkini RPP.