Prezes NBP Adam Glapiński chce, aby Polacy pokochali gotówkę. Szef banku centralnego wiele razy podkreślał, że nie nie zamierza walczyć z płatnościami elektronicznymi, jednak każdy Polak powinien mieć możliwość zapłaty "żywym pieniądzem".
W maju prezydent Andrzej Duda skierował do Sejmu projekt ustawy, która ma nałożyć na sprzedawców w Polsce obowiązek akceptowania płatności gotówką (poza pewnymi wyjątkami). Wcześniej taką zmianę prawa zaproponował NBP.
Tymczasem "Gazeta Wyborcza" zwraca uwagę, że w "Polskim Ładzie" zapisano całkowity zakaz płacenia gotówką powyżej 20 tys. zł. A pomiędzy firmami ustalono jeszcze niższy limit. Takie przepisy mają ograniczyć szarą strefę.
Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, to konsument nie będzie mógł zapłacić gotówką więcej niż 20 tys. zł. Resort finansów chce także obniżyć dopuszczalny poziom płacenia gotówką między przedsiębiorcami z 15 tys. zł na 8 tys. zł.
Na zachętę firmy, które będą rozliczać większość swojego obrotu bezgotówkowo, otrzymają zwrot VAT w ciągu 15 dni. Czyli cztery razy szybciej niż zwykle.
Minister finansów Tadeusz Kościński ma nieco inne zdanie na temat płatności gotówką niż szef NBP. Kościński nie raz podkreślał, że banknoty i monety są kosztem dla gospodarki.
Chodzi o produkcję, ich liczenie, przewożenie, przechowywanie. Już w 2017 roku Kościński, jako wiceminister rozwoju, zwracał uwagę, że gotówka generuje bardzo wysokie koszty dla gospodarki, które w ocenie Banku Światowego czy OECD dla Polski wynoszą ok. 1 proc. PKB.