Według najnowszych przewidywań NBP, z 50-procentowym prawdopodobieństwem ceny w tym roku wzrosną o 2,7-3,6 proc. w porównaniu z 2020 rokiem. W porównaniu z analogicznymi przewidywaniami z listopada widać wyraźny wzrost co do tegorocznej inflacji. Wcześniej szacowano ją na 1,8-3,2 proc.
Podczas piątkowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński uspokajał, że obecnie inflacja jest niemal dokładnie zgodna z celem banku i w najbliższym czasie nie powinna przekroczyć alarmujących poziomów.
- Inflacja może w kolejnych miesiącach wzrosnąć w okolice 3 proc., ale głównie przez efekt bazy, czyli poziomu cen sprzed roku. Sama inflacja bazowa będzie się obniżać. Nie widać tutaj presji. Sytuacja jest komfortowa - zastrzegł prezes Glapiński.
Szef NBP podkreślał, że wskaźnik inflacji jest w tej chwili podbijany do góry głównie przez ceny energii i ropy naftowej. A to czynniki, na które NBP nie ma wpływu. W tym kontekście odniósł się do polityki Unii Europejskiej, którą nazwał "szkodliwą". M.in. ze względu na "karanie" za emisję dwutlenku węgla, poprzez wysokie opłaty.
Stopy procentowe. Nudna polityka
Choć NBP nie dostrzega problemu wysokiej inflacji, dziennikarze zadali wiele pytań dotyczących wpływu rosnących cen na stopy procentowe. W teorii wysoka inflacja może skłaniać bank do podwyżek stawek oprocentowania.
- Polityka pieniężna jest nudna od pewnego czasu, ale nie ma co liczyć na zmiany. Nadal prawdopodobieństwo podwyżek stóp w czasie obecnej kadencji wynosi zero. Z ewentualnymi liczbami kilka miejsc po przecinku - wskazał obrazowo prezes NBP.
Profesor Glapiński po raz kolejny zaznaczył, że "jest bardzo niska inflacja", a polska gospodarka "nie weszła jeszcze na ścieżkę szybkiego wzrostu".
- Gdy wejdziemy na ścieżkę dynamicznego wzrostu gospodarczego, dopiero wtedy się zastanowimy nad podwyżkami stóp. Mamy takie samo stanowisko jak inne największe światowe banki centralnego, które nie zamierzają w najbliższym czasie ich podnosić - zaznaczył.
- Chciałbym na posiedzeniu RPP rozważać podwyżki stóp procentowych, bo to oznaczałoby, że gospodarka się szybko rozwija. Jesteśmy od tego niestety bardzo daleko - przyznał.
Ze słów prezesa można były wyczytać, że też bardzo mało prawdopodobne jest ewentualne obniżenie stawek procentowych. Choć szansa na to zdaje się większa niż na podwyżkę. Taki scenariusz nazwał jednak "czarnym", w którym pandemia nie mija szybko, a gospodarka nie wraca na ścieżkę wzrostu.
Waluty i zadłużenie
Tematem, z którego NBP od dłuższego czasu musi się tłumaczy, są interwencje walutowe. Potężna wyprzedaż złotówek i skup obcych walut sprawił pod koniec ubiegłego roku, że notowania m.in. euro mocno poszły w górę.
- Silniejszy złoty nie jest korzystny dla gospodarki i oddziaływał w kierunku przeciwnym do polityki pieniężnej banku - tłumaczył działania NBP. Przyznał, że bank obserwuje bieżące notowania kursów walut i w razie potrzeby będzie dalej interweniować.
Odmówił jednak zdradzania szczegółów dotyczących konkretnych kursów, przy których takie interwencje byłyby znowu możliwe.
Czytaj więcej: Rządowi eksperci: rachunki w górę o połowę. Za prąd i ciepło zapłacisz dużo więcej
Prezes z jednej strony podkreślał, że polska gospodarka ciągle jeszcze nie rośnie tak, jak powinna, ale jednocześnie zauważył, że nie ma problemu z zadłużeniem, tak jak w wielu innych krajach.
- Nie mamy problemu długu publicznego teraz i nie przewidujemy takiego w przyszłości. Wszystkie międzynarodowe instytucje stwierdzają jednoznacznie, że Polska wyróżnia się, bo ma najlepszą sytuację w regionie. Nasze zadłużenie jest bardzo małe, a zagraniczne wręcz niesłychanie małe - zapewniał.
Kredyty we frankach
Na konferencji prasowej nie zabrakło również kwestii kredytów we frankach. Prezes NBP usłyszał pytanie, czy byłaby możliwość ich przewalutowania.
- Nie otrzymałem od przewodniczącego KNF maila, który prezentowałby tę koncepcję, ani listu. Nawet telefonu nie otrzymałem. Ta rozmowa jest dla nas abstrakcyjna - jednoznacznie stwierdził Glapiński. - Mogę oceniać różne koncepcje, ale wtedy, gdy leżą na stole i tam jest coś konkretnego - dodał.
- To jest szalenie skomplikowany problem. Wydaje się w tej chwili, że zainteresowany nim jest tylko jeden bank z tych, które mają jakieś liczące się pakiety kredytów frankowych - opowiadał.
Prezes NBP podkreślił, że bank centralny "nie jest gospodarzem" projektu przewalutowania kredytów we frankach. Wyraził jednak pełną gotowość ze strony banku, by problem tychże kredytów rozwiązać, jeśli tylko pojawi się jakiś projekt.
Przypomniał też, że na 25 marca planowane jest orzeczenie Sądu Najwyższego. Glapiński ocenił, że wszyscy czekają na ostateczny werdykt sądu wraz z orzeczeniem. W jego ocenie wspomniane orzeczenie może ujednolicić werdykty ws. tzw. frankowiczów w sądach powszechnych.
- Sektor bankowy w Polsce posiada bardzo, bardzo wysokie bufory kapitałowe. Między innymi dzięki rekomendacjom właśnie Komitetu Stabilności Finansowej, który wprowadził dodatkowe wymogi z tytułu kredytów walutowych - zapewnił szef NBP.
- Także miażdżąca większość banków jest w stanie zaabsorbować nawet wysokie, bardzo wysokie potencjalne koszty, wielomiliardowe koszty. Większość banków jest w stanie to zaabsorbować - dodał.
Glapiński przypomniał, że NBP dwukrotnie przedstawił warunki brzegowe zaangażowania się banku centralnego w operację. Pierwszy z nich zakłada to, że rozwiązanie obejmuje większość tych kredytów.
- Nic nie wiem, by ktokolwiek się podjął spełnienia, chociażby, jednego z tych warunków. I w ogóle się odniósł merytorycznie - zaznaczył.
"Nie ma mowy o zakończeniu skupu obligacji"
Na piątkowej konferencji pojawił się także temat skupu obligacji skarbowych. Glapiński zapewnił, że NBP będzie dostosowywać terminy i skalę skupu do warunków rynkowych. Bank centralny, jak zapewnił jego szef, nie przewiduje "szczególnego wzrostu cen".
- To są wszystko niewielkie wzrosty cen wynikające z czynników zewnętrznych - wyjaśnił. O jakie "czynniki zewnętrzne" chodzi? Glapiński wyjaśnił, że m.in. o podwyżkę cen ropy naftowej, czy regulacji europejskich.
Jednocześnie prezes wskazał, że NBP spodziewa się odbicia aktywności gospodarczej w drugiej połowie roku. Zastrzegł jednak, że polska gospodarka będzie potrzebować sporego wsparcia i zapewnienia właściwego finansowania wszystkich podmiotów.
- O zakończeniu skupu obligacji w związku z tym nie ma absolutnie mowy - dobitnie podkreślił Glapiński. - Rozpoczęliśmy tę akcję i nie kończymy - dodał.
Wyjaśnił, że zakres skupów zależy od wielu czynników, np. od podaży. Glapiński również zwrócił uwagę na wzrost rentowności obligacji skarbowych.
- To efekt optymistycznej oceny perspektyw gospodarki światowej przez rynki finansowe. Ten optymizm właśnie powoduje podbicie rentowności w strefie euro, w Stanach Zjednoczonych, innych gospodarkach rozwiniętych i w krajach regionu Europy Środkowej - mówił.
- My też obserwujemy zmiany rentowności polskich obligacji nadal one są bardzo niskie - stwierdził. Dodał, że bank będzie dostosowywać terminy, skalę prowadzonych operacji skupu do warunków rynkowych.
Gotówka wciąż niezbędna
Jako jeden z najważniejszych priorytetów na 2021 rok NBP stawia sobie przyjęcie Narodowej Strategii Bezpieczeństwa Obrotu Gotówkowego i ma powstać jeszcze do końca tego roku. Szef banku centralnego podkreślił, że wysoki procent obrotu musi dokonywać się w gotówce.
Wspomniana Strategia ma ona siedem podstawowych filarów bezpieczeństwa. Pierwszym jest powszechna akceptacja gotówki. Zdaniem szefa NBP obecnie pod pretekstem pandemii bądź innym, wbrew prawu, odchodzi się od akceptowania gotówki.
- Po drugie to jest powszechna dostępność gotówki. Po trzecie, to fizyczne bezpieczeństwo gotówki w całym zakresie znaczenia tego słowa. Po czwarte cyberbezpieczeństwo krytycznych systemów obiegu gotówki - opowiadał.
Kolejnym filarem ma być zapewnienie ciągłości zaopatrywania rynku w gotówkę, a także przeciwdziałanie fałszerstwom banknotów i wszystkich znaków pieniężnych.
- I wreszcie to, co dotyczy banku centralnego - zapewnienie odpowiednich zapasów znaków pieniężnych, za co bezpośrednio odpowiedzialny jest NBP. My taki zapas mamy - tłumaczył Glapiński.
Wyjaśnił, że bank centralny prowadzi analizy, jak duży powinien być zapas gotówki.
- Aktualna wartość obiegu gotówkowego to jest aż 325 mld zł. Od początku roku wartość obiegu gotówki wzrosła o kolejny 1 proc., zgodnie z naszymi prognozami - powiedział szef NBP. Zaznaczył, że tak jak obiecywał, podczas pandemii gotówki nie zabrakło.
Prezes NBP zwrócił uwagę również bankom komercyjnym, by te nie likwidowały bankomatów w takim tempie, jak obecnie. Przypomniał też, że gotówka musi być akceptowana w każdym miejscu.