Rząd uruchamia tarczę antykryzysową. Chce kwotą 212 mld zł zasilić gospodarkę tak, by w możliwie najmniejszym stopniu ucierpiała w związku z epidemią koronawirusa. Jak przełoży się to na wzrost PKB?
Prezes NBP Adam Gapiński na konferencji przyznał, że trudno w tej chwili dokładnie przewidzieć skutki, ale spowolnienia nie da się uniknąć. Ocenił jednocześnie, że nie będzie dramatu.
- Dynamika wzrostu PKB może spaść poniżej 2 proc., ale przy naszych najbardziej pesymistycznych modelach prognostycznych nie powinna spaść poniżej 1,6-1,7 proc. - wskazał szef NBP.
Od razu zaznaczył, że po opanowaniu epidemii dojdzie, jego zdaniem, do bardzo silnego odbicia. Mówił o wzroście konsumpcji, ożywieniu produkcji przemysłowej i szybkim odrobieniu strat. - Rok 2021 powinien być bardzo dobry. Lepszy niż do tej pory przewidywaliśmy - mówił.
W obliczu wielu ostatnich prognoz ekonomistów bankowych prezes NBP zdaje się być niepoprawnym optymistą. Eksperci Citi Handlowego szacowali ostatnio wzrost PKB na mniej niż 1 proc., a analitycy ING ścięli prognozy do zera. Również profesor Witold Orłowski w czarnym scenariuszu nie wyklucza takiej opcji.
Ekonomista jednego z banków ocenił w rozmowie z money.pl, że będzie bardzo trudno osiągnąć 1,7 proc. wzrostu PKB w tym roku. A przypomnijmy, że to scenariusz minimum dla prezesa NBP.
Jednocześnie żaden z ekonomistów bankowych, z którymi rozmawialiśmy, nie chciał podjąć się szacowania, o ile wzrośnie gospodarka w związku z programem pomocowym zapowiedzianym przez rząd. Wszyscy byli zgodni, że jest na to za wcześnie, bo rzetelne wyliczenia wymagają w tej chwili uwzględnienia wielu zmiennych. Wskazywali, że w takich okolicznościach jeszcze nie przyszło im pracować.
Jeden z naszych rozmówców tłumaczy, że kryzys sprzed nieco ponad dekady był o tyle prostszy do zrozumienia, że dotknął głównie sektor finansowy. Teraz problemy mają prawie wszystkie branże. Do tego dochodzi zamykanie granic i inne bezprecedensowe działania władz różnych krajów. A do szacowania PKB trzeba brać pod uwagę także sytuację w innych krajach. Nie ma jednak złudzeń, że skala załamania będzie podobna jak w 2008 roku.
Warto dodać, że prezes NBP jest też optymistą, jeśli chodzi o wzrost gospodarczy w strefie euro. Wierzy, że kraje euro unikną recesji, podczas gdy nasi rozmówcy uważają, że będzie to trudne.
- Na podstawie zapowiedzi, które zaprezentowano na konferencji po posiedzeniu Rady Gabinetowej, można wyciągnąć dwa wnioski. Albo rząd i prezydent nie doceniają skali zagrożenia gospodarki albo nie mają pomysłu co mogliby w tej sytuacji zrobić - komentuje sytuację Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan.
- W to drugie, jako organizacja pracodawców, nie możemy uwierzyć. Przekazaliśmy do rządu konkretny pakiet propozycji zebranych w szerokich konsultacjach z kilkuset firmami. Zatem jeżeli te propozycje zostały wykorzystane w tak okrojonej formie jak ogłoszono, najwyraźniej mamy do czynienia z bagatelizowaniem skali zagrożenia - uważa.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie