- Sytuacja polskiej gospodarki jest wyjątkowo dobra - powiedział Glapiński na antenie radiowej Jedynki.
Podkreślił, że przyszłoroczny scenariusz obarczony jest pewnymi ryzykami, jak kolejne fale pandemii, kryzys na Bliskim Wschodzie, problemy w dostawach ropy naftowej i innych surowców czy kataklizm przyrodniczy.
Czytaj też: Inflacja – co warto o niej wiedzieć?
- Jeśli wyeliminujemy tego typu elementy, to my przewidujemy z przeważającym prawdopodobieństwem, że w 2021 r. wzrost PKB wyniesie ok. 5 proc., a w 2022 r. będzie to jeszcze lepiej wyglądało, czyli jakieś 5,4 proc. To będą dwa lata, w których dokonamy kolejnych kroków zbliżających nas do zamożności zachodnioeuropejskiej - powiedział Adam Glapiński.
W jego ocenie na dalszym rozwoju przez najbliższe 20 lat będzie ciążyła jednak polityka klimatyczna UE i wzrost cen energii elektrycznej. Ocenił, że dla Polski, jako kraju opartego na węglu, okres przechodzenia na czystą energię powinien zostać wydłużony, gdyż kraje Europy Zachodniej, gdy znajdowały się na naszym obecnym poziomie rozwoju, mogły korzystać z dowolnych źródeł energii.
Zdaniem prezesa NBP, choć inflacja osiągnęła ostatnio niepokojący poziom, m.in. ze względu na wzrost cen energii elektrycznej, ropy naftowej czy frachtu, to według przewidywań w przyszłym roku ulegnie ona zahamowaniu.
- Według najlepszej wiedzy, która jest potwierdzana przez ośrodki zagraniczne, jak Bank Światowy czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy, inflacja w Polsce powinna zasadniczo wyhamować, jej poziom powinien zasadniczo spaść, w pobliże naszego górnego pułapu odchyleń celu inflacyjnego, czyli lekko powyżej 3,5 proc. w przyszłym roku. Tak to powinno wyglądać: znajdziemy się w celu inflacyjnym albo niewiele ponad tym celem - powiedział.