Zdaniem prezesa, finanse państwa państwa są w bardzo dobrej sytuacji.
- Stan budżetu jest wyjątkowo dobry. Zadłużenie Polski jest niewielkie, rezerwy są ogromne. Wszystko jest przygotowane, żeby ponownie ruszyć do szybkiego wzrostu gospodarczego - powiedział Glapiński podczas gali wręczenia nagród "Gazety Bankowej", cytowany przez wPolityce.pl.
- W przyszłym roku na pewno będzie jakieś 5 proc. wzrostu, jeśli się nic niespodziewanego nie wydarzy - dodał Glapiński.
Na koniec maja państwowy dług przekraczał 1 bln 125 mld zł - wynika ze wstępnych wyliczeń resortu finansów. Zadłużenie Skarbu Państwa w maju wzrosło o ponad 3 mld zł, a w pięć miesięcy dług urósł o prawie 25 mld zł. Natomiast budżet państwa na koniec maja odnotował nadwyżkę, która wyniosła 9,4 mld złotych.
Polska gospodarka obudowuje się po kryzysie. Z najnowszych danych GUS wynika, że po pandemii nie ma już śladu w przemyśle i handlu, a budownictwo odrabia dystans do pozostałych sektorów.
Ekonomistów coraz bardziej martwi jednak inflacja w Polsce. W maju ceny wzrosły średnio o 4,7 proc. w skali roku. Wzrostowi cen sprzyjać mogą prawie zerowe stopy procentowe, jakie mamy obecnie w Polsce.
Aby hamować inflację, stopy podniósł we wtorek węgierski bank centralny, a w środę najprawdopodobniej to samo stanie się w Czechach. Natomiast Narodowy Bank Polski studzi oczekiwania na podwyżki. Zdaniem prezesa NBP, ceny w Polsce napędzają czynniki, na które bank centralny nie ma wpływu. W trakcie swojej ostatniej wypowiedzi Adam Glapiński tradycyjnie już wskazał na rosnące koszty wywozu śmieci.
- W tej chwili mamy taką sytuację, że mniej więcej prawie z dokładnością do 0,1 proc. za wzrost cen odpowiadają czynniki podażowe, zewnętrzne (…). Poza jednorazową podwyżką cen odbioru śmieci, co moim zdaniem jest skandalem (...). Nie powinno tak być, to pokazuje słabość państwa - powiedział prezes NBP.
- W połowie wzrost cen spowodowany jest szokami podażowymi (…). To, co jest przedmiotem, na który oddziałuje polityka NBP znajduje się poniżej 0,1 poniżej celu inflacyjnego. Byłoby absurdem, gdybyśmy na to reagowali - dodał.