Przypomnijmy, że prezydent Gdańska został kilkukrotnie ugodzony nożem przez 27-letniego mężczyznę, któremu udało mu się dostać na scenę WOŚP w kulminacyjnym momencie imprezy.
Według informacji policji, napastnik miał identyfikator z napisem media. Po zadaniu ciosów nożem nie uciekał, przez chwilę chodził po scenie z nożem i z rękami uniesionymi w górę, przemawiał. Obezwładnił go dopiero pracownik techniczny. Dwóch ochroniarzy Agencji Tajfun, która zabezpieczała imprezę, zareagowało dopiero wówczas, gdy napastnik leżał na ziemi, przytrzymywany przez pracownika technicznego.
- Przyglądałem się relacjom z zamachu na prezydenta Adamowicza, śledząc je krok po kroku. Trudno jednak oceniać, nie znając wszystkich okoliczność. To co się rzuca w oczy, to czas reakcji ochrony i chaos, jaki towarzyszył temu zdarzeniu – zaznacza prezes Pyclik. - Impreza ta w założeniu jest bardzo spontaniczna, ale jej charakter nie zwalnia agencji ochrony od właściwego jej zabezpieczenia.
- Abstrahuję od tego, że ten człowiek w ogóle znalazł się na scenie. Każda osoba, która zachowuje się podejrzanie – a on przed tym atakiem biegał, zachowywał co najmniej się dziwnie – powinna zostać momentalnie wyłapana. Nawet jeśli przeszedł przez kordon pierwszego pierścienia, to kiedy pojawił się na scenie, powinien wzbudzić czujność, a jego dalsze zachowanie momentalnie spotkać się z reakcją ochrony. Nie wspomnę o tym, że po tym jak podbiegł i zaatakował, wziął mikrofon i uzbrojony poruszał się po scenie, krzyczał - i tej reakcji wciąż nie było – zauważa szef Polskiej Izby Ochrony.
Czy firma popełniła błędy? To oceni prokuratura. Czy zabezpieczanie powinno być lepsze? Z całą pewnością, skoro doszło do ataku. - Mówienie jednak o jakiś bramkach na metal, nie do końca ma tu uzasadnienie – zaznacza prezes Pyclik. - Trudno na imprezie charytatywnej zrobić kordon z punktami pirotechnicznymi, jak ma to miejsce np. podczas wizyt głów najważniejszych państw na świecie. Musimy jednak ten kompromis znaleźć i zachować.
Jak przyznaje ekspert, atak na prezydenta Gdańska, to przykry i bolesny przykład organizacji zabezpieczeń imprez masowych Polsce. Jak podkreśla, trzeba zwrócić uwagę na przeszkolenie agencji ochrony, jak i edukację organizatorów, którzy o wielu rzeczach decydują.
- Mogła być sytuacja, że ktoś w chaosie podszedł do pracowników ochrony i zarządził - "media wpuszczamy”. A pracownik ochrony wpuścił człowieka z plakietką prasa. Pytanie, czy ten pracownik miał wzór takiej przepustki, czy został wcześniej przeszkolony, kogo wpuszczać, kogo nie. Czy miał jakąś listę – tego nie wiemy - komentuje Marcin Pyclik.
Zobacz również: Atak nożownika na prezydenta Gdańska. Śledztwo obejmie również zabezpieczenie imprezy
Podkreśla, jak istotna jest również kwestia świadomości zabezpieczeń, zarówno przy organizacji imprez masowych, jak i obiektów chronionych. - Często nie wiemy, jak one są zabezpieczane. Czy przy wyborze firmy ochroniarskiej nie miała kluczowej roli cena, jak często się to zdarza. Często nie ma znaczenia, jaki pracownik ochrania. Ważne żeby był. Firma wszystko zapewnia. Mamy umowę. Pytanie, czy umowa uratuje życie prezydentowi? - mówi.
Jak wyjaśnia, na polskim rynku wciąż rządzi cena, którą przedkłada się nad jakość usług. - Wybiera się firmy z przetargów po najniższej cenie. Liczy się koszt. Nie zwraca się uwagi na bezpieczeństwo, czym naraża się życie i zdrowie uczestników imprezy masowej - komentuje. - Musimy wyciągnąć wnioski z tego dramatycznego wydarzenia. Od ochrony trzeba wymagać, ale na ochronie można oszczędzać. Nie kupimy dobrej usługi za przysłowiowe ”orzeszki”. Konieczne jest zwracanie uwagi na to, co kupujemy. Inaczej liczmy się z konsekwencjami.
Przyznał również, że choć kandydaci do pracy w agencjach legitymują się różnymi przeszkoleniami, to ich jakość często pozostawia wiele do życzenia. - Jako Polska Izba Ochrony, przede wszystkim walczymy o to, aby sprzedawać usługi profesjonalne. Żeby nie udawać, że chronimy, ale i tym samym nie pozwalać klientowi udawać że prałaci. A często na tym to polega.
- Nie chcę oceniać samej agencji ochrony, wciąż nie znamy wszystkich okoliczności, ale sytuacja budzi wiele wątpliwości i wymaga wyjaśnienia – zaznacza. Jak dodał firma Tajfun nie jest członkiem Polskiej Izby Ochrony i jej działalność Izbie nie była dotąd znana.