Podatki w dół, cena auta w dół. Samochód wart 120 tys. zł będzie już niebawem kosztował mniej niż 118 tys. zł. A to wszystko za sprawą… obniżonej stawki podatku akcyzowego na auta o napędzie hybrydowym.
Politycy solidarnie zauważyli, że najbardziej dostępnym spośród wszystkich pojazdów - o zerowej lub znacznie obniżonej emisji spalin i gazów cieplarnianych - są właśnie hybrydy.
90 tysięcy osób już wybrało
I choć Polacy od dawna bardziej cenią samochody hybrydowe ponad samochody elektryczne, to wsparcia fiskalnego nie było dla nich żadnego.
Wyższość hybryd na elektrykami potwierdzają natomiast statystyki. W Polsce zarejestrowano do tej pory około 90 tys. samochodów hybrydowych. Najpierw posłowie, a później senatorowie uznali, że właśnie ten segment rynku stwarza poważne możliwości dla upowszechniania pojazdów nisko-emisyjnych.
Elektromobilnej rewolucji nie da się przeprowadzić bez elementu pośredniego - samochodu w części spalinowego, w części elektrycznego.
Decyzja? Czas obniżyć akcyzę na klasyczne pojazdy hybrydowe. Te, których na ulicach jest najwięcej. W efekcie podatek akcyzowy ma być obniżony o 50 proc. I tak też się stało.
Co się zmienia? Samochody hybrydowe o pojemności silnika większej niż 2 litry, ale nie wyższej niż 3,5 litra, będą objęte 9,3-proc. podatkiem akcyzowym. W przypadku pojazdów z silnikami do 2 litrów stawka podatku ma wynosić 1,55 procent.
"W związku ze skalą sprzedaży, pojazdy te mogą również spełnić niebagatelną rolę dla przyspieszenia procesu poprawy jakości powietrza w Polsce, szczególnie w zakresie emisji tlenków azotu i tlenku węgla" - można przeczytać w uzasadnieniu do ustawy. Projekt przeszedł Sejm, przeszedł Senat i został zaakceptowany przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Jak podatek wpływa na końcową cenę?
W przypadku nowych samochodów będzie to kilka tysięcy złotych obniżki. I tak pojazd wart dziś 120 tys. zł będzie można kupić za mniej niż 118 tys. zł. Dla kieszeni nabywcy to spora zmiana, dla budżetu państwa - niewielka.
"Rozwiązanie to jest spójne z obowiązującym i utrzymanym w mocy całkowitym zwolnieniem z podatku dla elektrycznych pojazdów zero-emisyjnych" - napisali posłowie, którzy sami stworzyli projekt.
Zdaniem projektodawcy, zmiana korzystnie wpłynie na wzrost użytkowania pojazdów nisko-emisyjnych i przyczyni się do upowszechnienia i przyspieszenia transformacji rynkowej. Mówiąc wprost: im tańsze będą hybrydy, tym więcej Polaków po nie sięgnie.
Efekt? W konsekwencji wpłynie to na ograniczenia emisji szkodliwych substancji i poprawy jakości powietrza w Polsce.
Obecna i wysoka stawka akcyzy obniża jednak znacząco zainteresowanie na tego typu samochody, pomimo dużo niższego śladu emisyjnego, który pozostawiają.
- Sprzedaż klasycznych hybryd bez układu zewnętrznego ładowania (typu plug-in - red.) w ostatnich latach rośnie w Polsce lawinowo i ten trend na pewno się utrzyma. W 2017 roku wersje hybrydowe stanowiły blisko 30 proc. z łącznej liczby ponad 50 tys. nowych Toyot kupionych przez Polaków. W większości te auta są wykorzystywane w mieście - argumentuje Witold Nowicki, wiceprezes Toyota Central Europe w komentarzu do raportu "Elektromobilność. Dobre praktyki".
- Hybrydy ponad połowę miejskich dystansów pokonują z wykorzystaniem silnika elektrycznego. A to czyni z nich auta w połowie elektryczne i zdecydowanie zmniejsza emisję zarówno Co2, jak i związków azotowych oraz cząstek stałych, które mają wpływ na jakość powietrza - argumentuje.
To pierwszy krok na drodze do elektromobliności
W Polsce zdecydowaną większość samochodów kupują firmy. I to właśnie firmy mają niebagatelny wpływ na rynek. Im tańsze będą samochody z alternatywnym źródłem napędu, tym częściej będą kupowane jako pojazdy flotowe. Dodatkowo oczywiście czyste wozy flotowe realnie obniżą ilość zanieczyszczeń w miastach.
Z punktu widzenia firm istotne jest również, że są to zwykle samochody tańsze w eksploatacji. Skoro połowę trasy pokonują na silniku elektrycznym, to dość znacznie ograniczają spalanie. A to wpływa na potencjalne zyski przedsiębiorstw.
Eksperci Zespoły Doradców Gospodarczych TOR od dawna proponowali objęcie samochodów hybrydowych systemem ulg podatkowych. Robi tak już zdecydowana część Europy. Poszczególne rządy zdają sobie sprawę, że promocja elektromobilności wymaga czasu. Pierwszym krokiem w drodze do samochodów zeroemisyjnych zwykle są właśnie hybrydy. Mają przewagę klasycznego auta, pozwalają na długie podróże i jednocześnie - obniżają emisję spalin.
Co ciekawe, zdaniem ekspertów TOR budżet na nowej uldze w zasadzie nie ucierpi.
Powód? Polacy zaczną kupować droższe samochody. W ten sposób obniżka akcyzy zbilansuje się zwiększonymi wpływami VAT.
Jednocześnie z perspektywy finansów państwa to korzystny układ - ci, którzy kupują hybrydy wciąż tankują paliwo. A zatem do budżetu wpływają środki z podatku paliwowego i akcyzy od paliw. Gdyby Polacy nagle rzucili się na wozy elektryczne, wpływy do budżetu znacznie by zmalały. TOR szacuje, że w grę mogłoby wchodzić nawet 2 mld zł w ciągu kilku lat.
Z podobnymi rozwiązaniami nie mają problemu np. władze Irlandii.
W tym kraju klasyczne hybrydy kwalifikują się nawet do rządowej dopłaty w wysokości 1,5 tys. euro. We Francji władze poszczególnych regionów same mogą decydować, które technologie napędu chcą wspierać - i mogą to być również wozy hybrydowe. Również Czesi wprowadzili podobne rozwiązania.