Prigożyn w oświadczeniu audio oznajmił, że Grupa Wagnera dotarła na odległość 200 km od Moskwy i w tym czasie "nie przelała ani jednej kropli krwi swych żołnierzy". Dodał, że "teraz nastąpił moment, gdy może dojść do tego przelewu krwi", wobec czego "zdając sobie sprawę z odpowiedzialności" za taką sytuację najemnicy rozpoczynają odwrót.
"Idziemy z powrotem, do obozów polowych" - oznajmił Prigożyn.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prigożyn wycofuje wojska spod Moskwy
Krótko wcześniej kancelaria Alaksandra Łukaszenki podała, że rozmawiał on z Prigożynem i ten zgodził się zatrzymać kolumnę najemników idącą na Moskwę. Łukaszenka prowadził te rozmowy w porozumieniu z Władimirem Putinem - oświadczył Mińsk.
Wcześniej w sobotę rzecznik polskiego rządu Piotr Müller ocenił, że "wydarzenia na terenie Federacji Rosyjskiej w żaden sposób nie zagrażają bezpośrednio sytuacji Polski". - Ale oczywiście nasze służby na bieżąco monitorują sytuację - powiedział.
W sobotę wieczorem w Kancelarii Premiera odbywa się spotkanie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego z udziałem ministrów i przedstawicieli służb, a następnie odbędzie się narada z prezydentem w BBN. Rzecznik zaznaczył, że premier Mateusz Morawiecki odbył w sprawie sytuacji w Rosji rozmowy m.in. z przywódcami krajów europejskich, a także szefem Rady Europy.
Prigożyn wszczął w piątek zbrojny bunt przeciwko armii regularnej Rosji i jednostki Grupy Wagnera ruszyły z południa kraju w kierunku Moskwy. Z powodu buntu Prigożyna runął kurs rubla, a Rosjanie próbują uciekać z Moskwy - błyskawicznie wyprzedały się tam bilety lotnicze.