Pod koniec kwietnia Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) zerwała kontrakty na budowę obwodnicy Częstochowy w ramach powstającej autostrady A1 oraz na odcinek trasy S3 w okolicach Polkowic. Generalnym wykonawcą było włoskie konsorcjum Salini.
W ubiegłym tygodniu GDDKiA zerwała kontrakty z Rubau Polska na budowę trasy S7 na odcinku węzeł Warszawa Lotnisko - węzeł Lesznowola oraz trasy S61 na odcinku Podborze – Śniadowo.
Czytaj też: GDDKiA zerwała dwa kontrakty z włoskim Salini
- Wykonawca mnożył przedstawiane problemy, a nawet zażądał gwarancji zapłaty, czyli potwierdzenia wypłacalności Skarbu Państwa reprezentowanego przez GDDKiA. Gdy ją otrzymał, stwierdził autorytatywnie, że gwarancja w takiej postaci go nie zadowala. W tej sytuacji Inwestor (GDDKiA) zdecydował o odstąpieniu od umowy – czytamy w komunikacie GDDKiA.
- To zawsze jest ryzyko, że czynności z otoczenia zewnętrznego mają wpływ na duże koncerny, firma Astaldi to jeden z największych koncernów budowlanych na świecie. Polscy podwykonawcy byli i są gotowi. Nie mają problemu z realizacją inwestycji - powiedział money.pl minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
W obu przypadkach Generalna Dyrekcja twierdzi, że do zerwania umów doszło po "wielokrotnych wezwaniach generalnego wykonawcy do rzetelnej i zgodnej z podpisanymi umowami realizacji kontraktów".
Ceny materiałów rosną, coraz więcej życzą sobie też budowlańcy. Optymizmem firm budowlanych z pewnością nie napawają poniedziałkowe doniesienia o rosnących cenach asfaltu. Wiele rozgrzebanych kontraktów jest niedoszacowanych.
Wszystko wskazuje na to, że to nie koniec problemów. Firmom budowlanym, w szczególności podwykonawcom, grożą bankructwa.
W rozmowie z money.pl Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, podkreśla, że w Polsce jest obecnie około dziesięciu kontraktów podwyższonego ryzyka. Co przekłada się na ok. 150 kilometrów budowanych dróg szybkiego ruchu, które najpewniej nie powstaną na czas.
Czy powstaną w ogóle? - Powstać to powstaną. Jeśli nie zrobią tego dzisiejsi wykonawcy, to zrobią to inni. Jednak są one mocno opóźnione w stosunku do harmonogramu i zamawiający, czyli GDDKiA, podejmuje trudne decyzje, czyli wypowiada umowy – podkreśla prezes Budimeksu.
Jak dodaje Blocher, to pokazuje, że wybór wykonawców jest kluczowy. - Należy wybierać firmy, które mają doświadczenie, rozumieją polski rynek i mają zasoby oraz identyfikują się z naszym krajem. To podnosi bezpieczeństwo zrealizowania kontraktu, w przeszłości tak się nie działo i teraz są tego konsekwencje – podkreśla.
Ktoś jednak te kontrakty będzie musiał wykonać. To oznacza opóźnienia i dokładanie pieniędzy na realizację inwestycji.
- Doświadczenia z lat poprzednich, bo kończyliśmy już po kimś kontrakty, pokazują, że generuje to opóźnienie realizacji inwestycji o minimum rok do półtora roku. I z reguły jest to o 70 proc. drożej niż oryginalnie przewidywała umowa – tłumaczy w rozmowie z money.pl Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.
Na przykładzie zerwanych kontraktów na budowę fragmentów tras A1 oraz S3 Dariusz Blocher tłumaczy, w czym rzecz.
- Problem leży po obu stronach. Wartość tych kontraktów to ok. 5 mld zł. Jeśli wszystkie będą kosztowały 50 proc. więcej, daje to 2,5 mld zł. Najgorszą rzeczą dla wszystkich: dla zamawiających, dla wykonawców i podwykonawców, a przede wszystkim dla kierowców jest zrywanie kontraktów. To – poza dodatkowymi kosztami – generuje znaczne opóźnienia – podkreśla
Koszt jednego kilometra autostrady czy drogi ekspresowej? – Trudno odpowiedzieć. Cały czas mamy magiczną liczbę między 8 a 10 mln euro za kilometr. My potrafimy realizować takie kontrakty, które kosztują 20 mln zł za kilometr, ale mamy też takie, które kosztują 150 mln zł za kilometr. W zależności, gdzie ta autostrada jest budowana – zaznacza Blocher.
- Jeżeli popatrzymy na oficjalną inflację cenową, czyli wzrost cen podawany przez Główny Urząd Statystyczny, to jest ok. 2-3 proc. rocznie. A realne ceny niektórych materiałów podrożały o 50-70 proc. – wylicza prezes Budimeksu.
I dodaje, że najwięcej problemów generują kontrakty z lat 2016-17, kiedy to było ich zawieranych najwięcej, a branża nie była w stanie przewidzieć drastycznego wzrostu cen.
- Luka w budżetach sięga między 30 a 40 proc. Część z tego firmy mogą wziąć na własne barki, mogą optymalizować projekty, zmieniać technologię. Ale nie są w stanie zoptymalizować aż 40 proc. – mówi Dariusz Blocher.
- Do tego potrzebna jest współpraca zamawiających. A ja nie zawsze to widzę. Czyli nie ma zorientowania na cel. Jest bardziej zorientowanie na papier niż na to, że mamy do wykonania jakieś zadanie w określonym czasie i za określone pieniądze – dodaje szef Budimeksu.
- Polscy budowlańcy nie dostali zadyszki, akurat włoscy wykonawcy mają problem. To są problemy wynikające z innej części Europy i innych kontynentów, nieudanych kontraktów w Ameryce Łacińskiej. Te problemy przywędrowały z tą firmą, nie dotyczą naszych wykonawców – stwierdził w rozmowie z money.pl minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
A tymczasem GDDKiA unieważniła przetarg na budowę drogi A18. Jak czytamy w komunikacie, w przetargu wpłynęło pięć ofert. Wszystkie przekroczyły kwotę, jaką zamawiający przeznaczył na realizację inwestycji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl