Arkadiusz B. i Krzysztof B. są oskarżeni o stworzenie zorganizowanej grupy przestępczej, która miała wyłudzać VAT. Grupa, poprzez zarejestrowane za granicą spółki, fikcyjnie handlowała biżuterią i tarcicą. Jak informują śledczy, w ciągu trzech lat wyłudzono w ten sposób VAT na kwotę 5 mln złotych.
W procesie oskarżono w sumie 22 osoby. Terminy pierwszych rozpraw wyznaczono na 28 i 31 sierpnia. Zostały jednak przełożone ze względu na stan zdrowia jednego z oskarżonych.
Jednak nawet kiedy proces w końcu ruszy, nie poznamy jego szczegółów. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i utajnił rozprawę.
Jednak nawet kiedy proces w końcu ruszy, nie poznamy jego szczegółów. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i utajnił rozprawę.
"Prokurator wskazał, że w toku postępowania zostaną ujawnione szczegółowe informacje dotyczące funkcjonowania organów skarbowych i przeprowadzania kontroli podatkowych, które z uwagi na ważny interes państwa, w szczególności ekonomiczny interes Skarbu Państwa, powinny zostać zachowane w tajemnicy" – odpowiada na pytania "Rzeczpospolitej" Prokuratura Krajowa. "Ujawnienie tych okoliczności może doprowadzić do szeregu negatywnych konsekwencji w funkcjonowaniu państwa".
Jak informuje dziennik, przyczyną wniosku o wyłączenie jawności rozprawy mają być też inne wątki śledztwa, niezawarte w akcie oskarżenia.
Zdaniem ekspertów, to jednak za mało, a sprawa tego typu powinna być relacjonowana przez media.
– Standardem funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości jest jawność. I tylko w ściśle uzasadnionych, wyjątkowych przypadkach można tę jawność wyłączać. A i wtedy tylko w określonym zakresie, np. aby chronić dobro małoletniego dziecka czy np. wizerunek świadka koronnego – mówi "Rzeczpospolitej" prok. Kazimierz Olejnik, były wiceprokurator generalny. – W swojej praktyce nie spotkałem się, aby wyłączono jawność w przypadku ordynarnych przekrętów o charakterze gospodarczym i kryminalnym.
Arkadiusz B. i Krzysztof B. pozostają tymczasowo aresztowani. Arkadiusz B. nie przyznaje się do winy. Zeznania drugiego z oskarżonych są weryfikowane.
Jak podaje resort finansów, w chwili zatrzymania obaj dyrektorzy nie byli już pracownikami ministerstwa.