Producenci płynów (tzw. liquidów) do e-papierosów robią co mogą, by zatrzymać zmiany prawne, które uderzą w nich finansowo. Od niedawna płyny te są objęte akcyzą.
Pierwotnie akcyza miała zacząć obowiązywać od lipca 2020 roku, ale rząd zaniechał jej poboru do końca trzeciego kwartału. Od października trzeba jednak płacić.
- Naszym głównym celem jest stopniowe wprowadzanie akcyzy, a nie jej skokowy wzrost - mówi money.pl Piotr Zieliński, szef Stowarzyszenia Obrony Praw Przedsiębiorców. To on reprezentuje branżę w tej sprawie.
Propozycja Ministerstwa Finansów to 550 zł akcyzy za litr płynu, czyli 55 groszy za jeden mililitr. Efekt? Wzrost kosztów, a jednocześnie cen produktów o 100-250 proc. W zależności od pojemności.
- To oznacza z jednej strony upadek wielu małych i średnich polskich firm - podkreśla Zieliński. I podaje przykład włoski, gdzie po podobnym ruchu z rynku zniknęło nawet 90 proc. firm.
Wzrost akcyzy może automatycznie przyspieszyć rozwój szarej strefy. Do końca kwietnia 2021 roku odłożono bowiem termin banderolowania tego typu produktów. A to oznacza, że nie da się obecnie odróżnić płynów legalnych od tych, od których nie opłacono akcyzy. - W efekcie pojawiają się "samoróbki", które mogą być szkodliwe dla użytkowników - mówi szef STOPP.
Stowarzyszenie oczekuje od resortu finansów, że zaniecha poboru podatku od małych i średnich firm do momentu wprowadzenia obowiązku banderolowania (do 1 maja 2021). Chce również, żeby nowa stawka była wprowadzana stopniowo, a nie od razu na "zaporowe" 550 złotych.
- Zaproponowaliśmy 100 złotych za litr w pierwszym roku. Zachęcilibyśmy przedsiębiorców do legalnej produkcji. Później z każdym rokiem stawka mogłaby rosnąć - mówi nasz rozmówca.
Dodaje, że na przykład w przypadku tradycyjnych papierosów docelowa stawka była wprowadzana 15 lat. - My nawet nie chcemy tyle, wystarczy nam mniej czasu - mówi Piotr Zieliński.
Zaangażowali Kaczyńskiego
Branża jest na tyle zdeterminowana, że do walki o swoją sprawę zaangażowała nawet prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Jak wynika z informacji money.pl, STOPP wysłało do wicepremiera pismo, w którym odnosi się do trudnej sytuacji w branży i przedstawia swoje postulaty.
Jarosław Kaczyński nie pozostawił go bez reakcji. W drugiej połowie października przekazał je bowiem do Ministerstwa Finansów.
- Takich pism od różnych instytucji jest bardzo wiele. Pan prezes ma zasadę, że w sprawach, w których nie on podejmuje decyzje, stara się nadawać bieg i przekazywać je do właściwych instytucji - komentuje sprawę zastąpca rzecznika PiS Radosław Fogiel.
Jak dodaje, wiele spraw trafia do Jarosława Kaczyńskiego jako do prezesa PiS. - Prezes nie chce, żeby ktoś został na lodzie, więc przekazuje je dalej - mówi money.pl Fogiel. Jeśli sprawy dotyczą podatków, to do resortu finansów, sądów - do ministerstwa sprawiedliwości, czy policji - do MSWiA.
Zastępca rzecznika PiS podkreśla, że jest to "suche przekazanie za pismem przewodnim" i nie ma w nim żadnych sugestii ani komentarzy.
Udało nam się również dotrzeć do odpowiedzi, której pod koniec października w imieniu resortu udzielił prezesowi PiS wiceminister finansów Jan Sarnowski. Dziękuje w niej Kaczyńskiemu za zainteresowanie tematem i podkreśla, że ministerstwo regularnie spotyka się z branżą. Zapewnia też, że "propozycja złożona przez STOPP jest analizowana przez właściwe komórki resortu finansów". Deklaracje jednak nie padły.
Resort nie planuje zmian
Co więcej, analiza wypadła niezbyt pomyślnie, bo w przesłanym money.pl komunikacie resort nie ma dobrych wieści dla producentów płynów do e-papierosów.
"Małe i średnie firmy z branży e-papierosów jeszcze przed wprowadzeniem akcyzy przez około 10 lat korzystały z wakacji podatkowych, a po wprowadzeniu akcyzy przez 32 miesiące cieszyły się preferencyjną stawką zerową lub zaniechaniem poboru akcyzy. Firmy miały na przygotowanie się do opodatkowania akcyzą i dostosowania do realiów, w których funkcjonują od lat podmioty z branży tradycyjnych wyrobów tytoniowych" - informuje biuro prasowe Ministerstwa Finansów.
Być może wpływ na takie stanowisko resortu finansów miała opinia Ministerstwa Zdrowia. To bowiem podkreśla, że nie ma czegoś takiego jak "zdrowsze uzależnienia". "Nie ma i nie będzie zdrowszych płynów do elektronicznych papierosów. Mając powyższe na uwadze nie należy promować żadnych ich rodzajów w kontekście ustanowienia jakichkolwiek preferencyjnych stawek akcyzowych" - pisze resort w odpowiedzi na pytania money.pl.
Ostra konkurencja
Pozostawiając jednak kwestie zdrowotne, o których pisaliśmy już w money.pl wielokrotnie, należy wspomnieć, że przedstawiciele szeroko rozumianej branży tytoniowej od lat próbują przekonywać polityków do swoich racji.
Konkurencja oprócz tradycyjnych papierosów dotyczy właśnie tzw. wyrobów nowatorskich (tzw. podgrzewacze tytoniu, produkowane głównie przez międzynarodowe koncerny - British American Tobacco oraz Philip Morris) oraz e-papierosów. Każdy próbuje udowodnić, że jego produkt jest najzdrowszy, a konkurenci są traktowani przez państwo preferencyjnie.
Najgłośniejsze spotkanie w tym kontekście miało miejsce w lipcu ubiegłego roku. To wtedy w Sejmie z ważnymi politykami (m.in. wicemarszałkiem Ryszardem Terleckim) spotkali się przedstawiciele firmy Philip Morris. Choć tematem rozmów miały być wyniki badań naukowych, to kontrowersje budził fakt, że spotkanie nigdzie nie zostało zarejestrowane. A to mogło naruszać przepisy lobbingowe.
"Philip Morris prowadzi otwarty dialog społeczny z różnymi środowiskami, którego celem jest wymiana poglądów na temat możliwości zmniejszania szkodliwości wyrobów tytoniowych. Ponadto podkreślamy, iż we wszystkich swoich działaniach Philip Morris działa zgodnie z prawem i wewnętrznymi procedurami, w tym zasadami dotyczącymi kontaktów z urzędnikami państwowymi" - tłumaczyła wówczas firma RMF, które jako pierwsze opisało tę historię.
Jarosław Kaczyński wydał wtedy wszystkim parlamentarzystom PiS zakaz udziału w spotkaniach "o charakterze lobbystycznym lub co do których można sformułować domniemanie, że mają taki charakter".
Czy to nie gryzie się z faktem, że sam prezes przekazuje pisma od podobnej branży do resortu finansów? Radosław Fogiel nie dopatrywałby się drugiego dna. - W ciągu tygodnia połowa branż w Polsce pisze do prezesa PiS - zwraca uwagę.
- Czym innym są spotkania z lobbystami, a czym innym przekazanie pisma do ministerstwa - puentuje zastępca rzecznika PiS.