Skąd wziął się pomysł na egzaminy? Wpadli na to przedstawiciele firmy Nesperta, producenta lakieru hybrydowego. Jest ona znana na rynku pod marką Semilac. Zgodnie z pomysłem firmy, stylizowanie paznokci miało być wpisane do Zintegrowanego Rejestru Kwalifikacji (ZRK).
Jest to nadzorowana przez państwo lista zawierająca opisy kompetencji niezbędnych w określonej czynności, branży i zawodzie, potwierdzonych egzaminem i odpowiednim certyfikatem. W skrócie: chcesz tak pracować, państwo powinno wydać ci zgodę.
– Zauważyliśmy potrzebę rynkową wprowadzenia regulacji, która pozwoliłaby podnieść poziom świadczonych usług na rynku, ujednolicić system szkoleń i potwierdzać posiadane kompetencje, a tym samym uprościć drogę do rozwoju zawodowego - mówi money.pl Agnieszka Jakubowska-Niemier z Nesperta. Jak dodaje, firma zaprosiła do konsultacji swoich konkurentów.
Jeśli ten pomysł wszedłby w życie, zawód stylistki (lub stylisty, bo mężczyźni też w tym zawodzie się zdarzają), wymagałby certyfikowania. Co ciekawe, certyfikat nie byłby obowiązkowy, ale gwarantowałby to, że osoba zajmująca się paznokciami będzie miała pewne standardowe umiejętności.
W pierwszej wersji wniosku znalazł się też zapis, że egzamin – wart ok. 800 złotych – miałby być przeprowadzany nawet za pomocą kamerki internetowej.
Czego chciała Nesperta?
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii przez prawie dwa lata przetrzymywało wniosek o certyfikację, by w końcu go odrzucić – ku uldze części branży.
Jej przedstawiciele uważają, że propozycje Nesperty (czyli Semilacu) były specyficzne. Zgodnie z wnioskiem firmy, stylizacją paznokci mogłaby się zajmować wyłącznie pełnoletnia osoba ze znajomością kilku rodzajów manicure i zdobień. Certyfikowana stylistka musiałaby również znać budowę paznokcia i choroby, jakie mogą mu dolegać. To nie wszystko – dochodziłaby do tego umiejętność pracy z frezarką.
- Niestety, wielomiesięczne konsultacje i burzliwe dyskusje nie przyniosły spodziewanego przez nas efektu. Mimo najlepszych chęci i licznych starań, przedstawiciele innych firm nie przyłączyli się do merytorycznych rozmów - podkreśla Agnieszka Jakubowska-Niemier.
Jak dodaje, jest to według jej firmy "dowód biznesowej niedojrzałości". Pozostali producenci lakierów do paznokci pomysł certyfikowania manicurzystek nazywają absurdem rodem z Barei. I to w celu wycięcia z rynku konkurencji.
- Wniosek nie miał najmniejszych szans powodzenia. Jego pierwotna wersja zakładała, iż o certyfikację mogą się ubiegać 16-latki. Zawód stylistki został spłaszczony do umiejętności malowania paznokci tradycyjnym lakierem. Przeszło 5 tysięcy stylistek zaprotestowało przeciwko wnioskowi, za nimi wstawiły się firmy. Dla wielu osób stało się jasne, że celem wniosku nie było podniesienie poziomu usług, a chęć zdobycia przewagi rynkowej - mówi nam Magdalena Malaczyńska, współwłaścicielka firmy Indigo Nails, jednego z liderów branży malowania paznokci.
Przedstawiciele branży stylizacji paznokci nie palili się do pomysłu Nesperty. Swoim poglądom dawali upust na forach internetowych. Wzbudził on spore kontrowersje i zamęt w szeregach urzędników Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii.To do nich należała decyzja o przyjęciu bądź odrzuceniu wniosku.
Konfuzja urzędników trwała długo. O wiele dłużej, niż pozwalają na to przepisy. Wszystko to przez kontrowersje i przedłużające się dyskusje branży. Rozbieżne opinie wprowadzały sporo zamętu, urzędnicy przepytywali różne grupy interesantów. W końcu podjęli decyzję o tym, by wniosek odrzucić, bo nie widzieli celowości we wprowadzaniu certyfikacji.
- Jesteśmy rozczarowani, że w obliczu wspólnej sprawy - przedstawiciele branży nie są w stanie razem wypracować działań dobrych dla ogółu. Mimo wszystko wierzymy, że w przyszłości powrócimy do rozmów i na zasadach faktycznego partnerstwa wypracujemy rozwiązanie najlepsze dla branży i konsumentów – mówi nam Agnieszka Jakubowska-Niemier z Nesperty.
Hybrydowa wojna o miliony
– Stylizacja paznokci to dużo więcej, niż malowanie ich lakierem i pogawędka z klientką przy kawie. Oprócz estetycznie wykonanych paznokci, stylista odpowiada za bezpieczeństwo swojej klientki. Bez odpowiedniej wiedzy, może dojść do zarażenia klienta grzybicą, żółtaczką, a nawet wirusem HIV. W stylizacji paznokci również powinny być egzaminy – ale kluczem jest, aby były organizowane przez instytucje nie związane z produkcją kosmetyków, aby zachować neutralność - mówi Magda Malaczyńska.
Rynek stylizacji paznokci jest wart setki milionów złotych i to o nie toczyła się gra. Dodaje, że jeśli któraś z firm dostałaby monopol na prowadzenie płatnych kursów i państwowych egzaminów, mogłaby liczyć na dodatkowe miliony zarobku i to przy stosunkowo niewielkim wysiłku. I w gruncie rzeczy to właśnie pieniądze były przyczyną próby sztywnego uregulowania rynku – w sytuacji, gdy nie jest to potrzebne.
- Niech kurs zakończony egzaminem przeprowadza któraś z państwowych uczelni. Wariant, w którym miałaby to odpłatnie robić firma produkująca własne lakiery, byłby farsą i doprowadziłby do obniżenia standardów w zawodzie – konkluduje Magdalena Malaczyńska.
Stwierdza też, że skoro tak wiele osób zajmuje się stylizacją paznokci, to oznacza, że na usługę jest realne zapotrzebowanie. Tysiące kobiet założyły firmy, zostały dumnymi przedsiębiorcami, zyskały pewność siebie i finansową niezależność. Wiele z nich z przyjemnością powiesiłoby na ścianie państwowy certyfikat, gdyby miały przekonanie, że faktycznie potwierdza ich umiejętności i profesjonalizm.
Masz newsa? Wyślij na #dziejesię