Jak informuje UOKiK, do przeszukania doszło w czerwcu, ale dopiero teraz podano to do publicznej wiadomości.
- Zebrany podczas przeszukania materiał w formie elektronicznej i papierowej jest od kilku tygodni szczegółowo analizowany. Ustalamy czy w tej sprawie doszło do zmowy cenowej. Na tym etapie jeszcze za wcześnie jest by mówić o tym czy zostaną postawione konkretne zarzuty - mówi prezes UOKiK Marek Niechciał.
Dlaczego urzędnicy weszli do siedziby producenta? "Przeszukanie ma doprowadzić do ujawnienia i zabezpieczenia dowodów na zawarcie nielegalnego porozumienia pomiędzy producentem a dystrybutorami, polegające na ustalaniu sztywnych lub minimalnych cen sprzedaży" - czytamy w komunikacie Urzędu.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Instytucja podkreśla, że na razie nie postawiono nikomu żadnych zarzutów i nie wspomina o konkretnych dystrybutorach. Postępowanie toczy się na wstępnym etapie.
UOKiK wyjaśnia, że na przeszukanie zgodę musi wydać sąd, a czynnościom towarzyszyli funkcjonariusze policji.
Gdyby okazało się, że rzeczywiście doszło do zmowy cenowej, Urząd może nałożyć na producenta drakońską karę - nawet do 10 proc. obrotu. Z kolei menedżerowie mogą zostać ukarani grzywną do wysokości 2 mln zł.
W oświadczeiniu przesłanym PAP spółka tłumaczy, że "od początku swojej działalności stosuje najwyższe standardy etyczne prowadzenia biznesu oraz przestrzega obowiązujących przepisów prawa - także w zakresie ochrony praw konkurencji i konsumentów".
"Przeprowadzona w czerwcu br. w siedzibie naszej firmy kontrola Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przebiegała zgodnie z przyjętymi procedurami" - zaznaczyła w oświadczeniu specjalistka ds. komunikacji Agnieszka Jakubowska-Niemier. "Pracownicy spółki dochowali najwyższych standardów, umożliwiając przedstawicielom UOKIK-u należyte wypełnienie swoich obowiązków".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl