Produkcja przemysłowa w marcu spadła o 2,3 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku - podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny. To pierwsze tego typu dane od czasu wybuchu epidemii koronawirusa w Polsce. Produkcja samochodów spadła o 29 proc., a farmaceutyków wzrosła o 40 proc.
Dane okazały się dużo gorsze niż statystyki publikowane miesiąc temu - wtedy produkcja rosła w tempie prawie 5 proc.
"Marcowe dane pokazały, że epidemia uderzyła w polski przemysł z dwóch stron" - wskazują ekonomiści PKO BP.
Od strony popytowej - w pierwszej kolejności ucierpiały te branże, które najbardziej odczuły spadek popytu w marcu (odzieżowa, tekstylna, meblarska). Od strony podażowej - produkcja spadła w sektorach, dla których wcześniej NBP (w danych handlowych za luty) wskazywał na problemy z dostawami (łańcuchy produkcyjne), głównie z Chin, tj: motoryzacja, sprzęt komputerowy i wyroby elektroniczne.
"Polski przemysł wyraźnie odczuł zaburzenie gospodarcze wywołane pandemią. Wiele fabryk zamknięto w trakcie marca, dane o zatrudnieniu pokazały rekordowy spadek, przy czym doszło do zmniejszenia dostępności pracowników w skutek zwiększonej liczby urlopów niepłatnych, zasiłków chorobowych i opiekuńczych" - komentują sytuację ekonomiści Santandera.
Niestety to dopiero początek złych wieści. Ekonomiści spodziewają się głębszego spadku produkcji.
Eksperci PKO BP analizując dane o zmniejszającym się zużyciu prądu sugerują, że w kwietniu produkcja przemysłowa może być nawet około 10 proc. niższa niż rok wcześniej.
Tego typu prognozy potwierdzają tezę, że w drugim kwartale krajowa gospodarka będzie w recesji. W pierwszym PKB jeszcze powinien rosnąć. Według szacunków PKO BP w tempie około 0,5 proc. rok do roku.
Około 10-procentowego zjazdu produkcji przemysłowej spodziewają się w najbliższym czasie także eksperci Santandera i BOŚ Banku.
Na tym tle niepoprawnymi optymistami zdają się być eksperci Ministerstwa Rozwoju, którzy w komentarzu do najnowszych danych GUS prognozują spadek produkcji w kwietniu na około 5 proc.
- Porównanie rysującego się trendu produkcji przemysłowej z jego odpowiednikiem z kryzysu sprzed dekady sugeruje, że przed polskimi producentami ciężki okres, w którym przez najbliższe miesiące będziemy szukali przysłowiowego dna. Jego odnalezienie będzie zależało zarówno od długości kwarantanny, jak i odżycia globalnego (i lokalnego) popytu na polskie produkty - ocenia Marcin Czaplicki, ekonomista PKO BP.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie