Najnowsze dane GUS pokazują, że w listopadzie produkcja przemysłowa była o zaledwie 1,4 proc. wyższa niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku. Niby produkujemy więcej niż przed rokiem, ale takie "lepiej" świadczy o tym, że jest coraz gorzej. W poprzednich dwóch miesiącach tempo wzrostu było 3,5 i 5,6 proc. rok do roku.
Wynik listopada negatywnie zaskoczył ekonomistów. Ci spodziewali się wzrostu o 2,6 proc. To kolejny sygnał, że gospodarka spowalnia i obecne prognozy na przyszły rok trzeba korygować w dół. Jeśli tak dalej pójdzie, to mogą być problemy z realizacją ambitnych celów budżetowych, czyli zerowego deficytu w przyszłym roku.
Można narzekać, ale przypomnijmy, że w czerwcu i sierpniu były spadki produkcji. Nadszedł chyba czas, że trzeba się cieszyć nawet z tak małego wzrostu.
Zobacz też: 12 zł za pół litra. To będzie skutek wyższej akcyzy. "Niebezpieczne"
Regulacje unijne
Od razu trzeba nadmienić, że niemały wpływ na spadek wzrostu produkcji mają regulacje unijne, zmuszające polskie przedsiębiorstwa do większych niż wynikałoby to z porozumienia w Kioto opłat za emisję CO2. Spadek liczby darmowych uprawnień spowodował, że ich cena poszybowała w górę. A przez to pod znakiem zapytania stanęła opłacalność produkcji w kilku branżach.
W listopadzie jeden z największych spadków nastąpił w branży metali. Ich produkcja spadła rok do roku o 4,4 proc. Symbolem jest wygaszanie pieca w hucie ArcelorMittal w Krakowie.
Dużo silniej na spadek wyniku całego przemysłu wpłynęła motoryzacja. Spadek zamówień na niemieckie samochody w Chinach odbija się na wynikach zlokalizowanych w Polsce fabryk i montowni. Produkcja w tej branży spadła o 4,4 proc.
W dół o aż 6 proc. szła jeszcze produkcja paliw. Największy spadek procentowy zaliczyła branża wyrobów tekstylnych (-8,5 proc.), ale nie ma takiego wpływu na całokształt gospodarki, jak wyżej wspomniane.
Mniej zamówień
Na spowolnienie wskazywał już indeks PMI z początku grudnia. Jego wartość dla polskiego przemysłu co prawda wzrosła z 45,6 pkt. w listopadzie do 46,7 pkt. w grudniu, ale to wciąż poniżej 50 pkt. punktu równowagi. Inaczej pisząc, informacje od menadżerów do spraw zakupów w firmach przemysłowych wskazywały na spadki.
- Choć główny wskaźnik PMI wzrósł w listopadzie, spadek nowych zamówień sprawił, że warunki gospodarcze w polskim sektorze przemysłowym utrzymały się na najniższym poziomie od 2009 roku - komentuje Phil Smith, ekonomista IHS Markit, a więc firmy, która opracowuje badania.
- Nieustannie słabnący popyt przyczynił się do kolejnego spadku produkcji oraz zatrudnienia. (...) Im dłużej kondycja przemysłu będzie się pogarszać, tym bardziej prawdopodobne staną się cięcia w zatrudnieniu, co może stanowić zagrożenie dla rynku krajowego - ostrzega.
Według Smitha przedsiębiorcy coraz bardziej pesymistycznie patrzą w przyszłość, co odzwierciedla listopadowy spadek wskaźnika przyszłej produkcji do najniższego poziomu w historii badań.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl