"Według pierwszego szacunku wartość produktu krajowego brutto w 2020 roku wyniosła 2 323,9 mld zł" - czytamy w czwartkowym komunikacie GUS.
To ogromna kwota. Należy pamiętać o tym, że na PKB składa się suma wartość dóbr i usług finalnych wytworzonych przez wszystkich producentów na terenie całego kraju, niezależnie od pochodzenia kapitału.
PKB uznaje się za najlepszą miarę wielkości gospodarki. Jak więc najnowsze dane mają się do analogicznych statystyk sprzed roku? Okazuje się, że mimo kryzysu, jest lepiej. Wartość PKB wzrosła o około 50 mld zł, czyli blisko 2,2 proc.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że coś tu nie gra. W końcu koronakryzys nie minął Polski, co potwierdzały wcześniejsze publikacje GUS. Ostatnia, z kwietnia, wskazała na spadek PKB w 2020 roku o 2,7 proc.
To w końcu PKB wzrósł czy spadł? Z odpowiedzią spieszą urzędnicy, którzy - jak typowi ekonomiści - tłumaczą, że to zależy.
- Opublikowane w czwartek dane dotyczą PKB w cenach bieżących. Z kolei dynamika wzrostu i spadku PKB, do której zazwyczaj wszyscy się odnoszą, dotyczy wartości PKB w tzw. cenach stałych - tłumaczy Anita Perzyna, dyrektor departamentu rachunków narodowych w GUS.
Wychodzi więc na to, że ze względu na dość duży wzrost cen w 2020 roku, wartość dóbr i usług wchodzących w skład PKB okazała się większa niż w 2019. Jednak gdybyśmy pominęli zmiany cen i przyjęli ich poziom z poprzedniego roku, to wtedy dopiero widać, że pandemia doprowadziła do faktycznego skurczenia się polskiej gospodarki.
Ciągle więc obowiązuje wersja, że rok 2020 był czasem recesji i spadku PKB. Czego nie doświadczyliśmy od wielu lat.
Należy podkreślić, że zarówno najnowsze statystyki GUS, jak i przytaczane wartości z poprzednich lat to pierwsze szacunkowe wartości PKB. Wraz ze spływaniem kolejnych danych są one z czasem weryfikowane na plus lub na minus.
Dużo lepszy powinien być 2021 rok. W środę minister finansów Tadeusz Kościński mówił, że polska gospodarka może urosnąć o 3,8 proc. To według niego najbardziej realistyczny scenariusz. Jest nieco mniej optymistyczny niż ten nakreślony w czwartek przez Komisję Europejską, która szacuje wzrost PKB w tym roku na 4 proc.
Jeśli chodzi o odbicie gospodarki do poziomów sprzed pandemii, minister Kościński ocenił, że "na koniec tego roku będziemy w miejscu, gdzie byliśmy 2 lata temu".