- Przez ostatnie 20 lat niestandardowe umowy zatrudnienia bardzo się rozwinęły. Pod tym względem jesteśmy w Unii Europejskiej ewenementem. Pytanie, czy nie doszliśmy już do takiego etapu, żeby zrezygnować z tych przepisów – powiedziała w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Wskazała, że oskładkowanie umów cywilnoprawnych (obecnie jedynie umowy zlecenia są częściowo oskładkowane) pomoże przede wszystkim samym pracownikom, którzy mogą nie mieć świadomości, że nie odkładają nic – lub praktycznie nic – na emeryturę. Zwróciła uwagę, że poza tym, że za zmianami są związki zawodowe, to również część organizacji pracodawców widzi korzyści z nich wynikające, choć pod pewnymi warunkami.
- Niezaprzeczalną korzyścią jest uproszczenie systemu odprowadzania składek od przychodów, bez względu na to, na jakiej podstawie zostały osiągnięte – powiedziała.
Na uwagę dziennikarza "Rz", że pełne oskładkowanie spowoduje zmniejszenie przychodów zleceniobiorców, co odbije się na gospodarce, prof. Uścińska odpowiedziała, że na poziom konsumpcji pozytywnie wpływają wprowadzone przez rząd PiS transfery społeczne takie jak 500+ lub trzynasta emerytura.
- Pełne składki to nie jest podatek, tylko odroczone wynagrodzenie, które wróci do ubezpieczonych w postaci emerytur, rent i zasiłków – powiedziała.
Będzie rejestr umów o dzieło. A później kontrole
Zapewniła również, że pomimo trudnej sytuacji gospodarczej sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest stabilna.
- Dlatego nie chodzi o to, by po prostu pozyskać dla FUS dodatkowe 3-4 mld zł, zwłaszcza że przecież te składki oznaczają jednocześnie dodatkowe zobowiązania FUS na przyszłość" – zapewniła.
Dodała, ze w związku z trudną sytuacją spowodowaną koronawirusem być może trzeba będzie pomyśleć o vacatio legis, tak by przedsiębiorcy przygotowali się do dźwignięcia dodatkowych kosztów związanych z pełnym oskładkowaniem.