Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji chce umożliwić przerywanie programów dla dzieci dłuższych niż 30 minut reklamami. Sam zabieg ma na celu zwiększenie zysków z reklam, jednak w sukurs KRRiT przychodzą eksperci, którzy wskazują, że sytuacja może się obrócić przeciwko nadawcom.
Rykoszetem może także dostać się reklamodawcom, bo dzieci są szczególnie wyczulone na komunikację reklamową i negatywnie reagują na przerywanie ich ulubionych programów. Co to oznacza w praktyce?
Czytaj też: Karta powinności TVP. Więcej rozrywki, mniej informacji. Telewizja ujawnia plany swojej "misji"
W ocenie Macieja Niepsuja, trading directora w MullenLowe MediaHub, z którym rozmawiały Wirtualne Media, wszystko zależy od wieku dzieci. Im młodszy widz, tym trudniej jest mu odróżnić reklamę od programu. Z kolei młodsi nastolatkowie z pewnością nie mają z tym problemu.
Największe ryzyko leży po stronie nadawców, ponieważ efekt może być taki, że dzieci telewizor zamienią na smartfona już na dobre.
Zmiana przepisów okiem KRRiT
Propozycja zmiany przepisów została przekazana do konsultacji publicznych już we wrześniu 2020 roku. Teraz Rządowe Centrum Legislacji opublikowało zgłoszone stanowiska.
Witold Kołodziejski, przewodniczący KRRiT wyjaśnia za pośrednictwem komunikatu, że unijna dyrektywa pozwala na przerywanie audycji dla dzieci trwających ponad 30 minut, czyli przede wszystkim filmów fabularnych dla dzieci - wskazują Wirtualne Media.