W sobotę na pl. Piłsudskiego w Warszawie odbywają się centralne obchody 105. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Prezydent Andrzej Duda powiedział, że "musimy realizować umocnienie bezpieczeństwa militarnego naszego państwa, odbudowę istotnego potencjału naszej armii, jej modernizację, uczynienie jej taką, by była w stanie obronić Polskę w przypadku agresji z zewnątrz, by była w stanie stanąć do walki, nawet przeciwko armii rosyjskiej, gdyby chciała tutaj przyjść".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlatego, jak podkreślił prezydent, "programy zbrojeniowe, które rozpoczęliśmy, muszą być konsekwentnie dokończone, w pełni zrealizowane, zarówno jeżeli chodzi o zakupy, jak również jeżeli chodzi o zwiększenie potencjału osobowego naszej armii. To jest kwestia dziejowa, kwestia egzystencjalna i fundamentalna dla bezpieczeństwa Polski, Polaków, dla naszego istnienia".
Wielkie zakupy dla polskiej armii
Polska robi ostatnio ogromne zakupy dla naszego wojska. Będziemy mieć 96 amerykańskich śmigłowców AH-64E Apache - poza USA żaden inny kraj nie ma takiej ich liczby, a także pół tysiąca wyrzutni HIMARS. Polska armia dostanie też m.in. amerykańskie Abramsy.
Natomiast w ubiegłym tygodniu Polska Grupa Zbrojeniowa i brytyjska firma MBDA UK zawarły we wtorek kolejną umowę przemysłową w programie Narew, wartą ponad cztery miliardy funtów. W jej rezultacie polski przemysł obronny dostarczy Siłom Zbrojnym RP ponad tysiąc rakiet CAMM ER i ponad sto wyrzutni.
Maciej Świerczyński, szef działu bezpieczeństwa i spraw międzynarodowych Polityki Insight, wskazuje, że nowy rząd "stanie wobec konieczności kontynuowania w znacznym stopniu polityki obronnej poprzedników". Tę bowiem wyznaczają zagrożenia - rola frontu krajowego, a także "akceptowane społecznie i politycznie filary": wzmocnienie i dozbrojenie Sił Zbrojnych.
Według eksperta, margines dla zmian jest niewielki. Opozycja zresztą deklarowała raczej kontynuowanie polityki poprzedników. "Zakwestionowanie kierunku wyznaczonego przez PiS byłoby niezrozumiane w NATO. Możliwe jest przesunięcie akcentów, np. ku Europie" - pisze Świerczyński.