Pismo w tej sprawie do prokuratur regionalnych wysłała Prokuratura Krajowa. Jak czytamy w "Rz", zachęca w nim prokuratorów do wzięcia w obronę kredytobiorców frankowych i przyłączenia się do spraw sądowych, które wytaczają frankowiczom banki. Chodzi o wezwania do zwrotu kapitału w razie unieważnienia przez sąd umowy kredytowej, a także żądanie opłat za korzystanie z kapitału.
"Ostatnio wezwania takie zaczął wysyłać PKO BP i wskazuje, że w razie niespełnienia roszczeń złoży pozew. Coraz częściej sprawy te trafiają już do sądów. Działają tak m.in. mBank, BPH czy Raiffeisen. Zdarza się, że takie roszczenia wysuwane są nawet, gdy prawomocny wyrok jeszcze nie zapadł" - czytamy w artykule.
Opłata za korzystanie z kapitału. Czego banki domagają się od frankowiczów?
Według banków w razie unieważnienia umowy należy im się opłata za udostępnienie klientowi kapitału, "bo pieniądz kosztuje i banki poniosły związane z tym wydatki". Dziennik zwraca uwagę, że to także próba zabezpieczenia się przed przedawnieniem roszczenia. To bowiem miałoby fatalne konsekwencje finansowe dla sektora bankowego. "Rz" pisze:
Unieważnienie umów bez odzyskania od klientów kapitału (w zasadzie zyskaliby oni mieszkania za darmo) byłoby ponaddwukrotnie bardziej kosztowne niż unieważnienie umów ze zwrotem kapitału.
W pierwszym scenariuszu koszt brutto dla całego sektora miałby wynieść nawet 250 mld zł, w porównaniu ze 110 mld zł w drugim przypadku. To szacunki Komisji Nadzoru Finansowego. Dziennik pisze, że według frankowiczów jest jeszcze jeden cel: wywarcie presji na kredytobiorcach, którzy jeszcze nie złożyli pozwu.
Banki sprawy nie komentują. "Rz" przypomina, że kwestią opłaty za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy zajmuje się Trybunał Sprawiedliwości UE po pytaniach prejudycjalnych, jakie latem skierował do niego Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście.