Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Redakcja money.pl
|
aktualizacja

Czy wojna przyspiesza powojenny rozwój?

Podziel się:

Omawiamy mit dobrodziejstw wojny, który brzmi mniej więcej tak: "Czy wojna, śmierci i zniszczenia, nie przynosi następstw korzystnych dla gospodarki? Wystarczy spojrzeć, ile osób ma pracę przy odbudowie zrujnowanych miast i infrastruktury".

Czy wojna przyspiesza powojenny rozwój?
(GETTY, Global Images Ukraine)

Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Prosta Ekonomia to kanał o Austriackiej Szkole Ekonomii i o finansach. Nauka ekonomii w prosty i przystępny sposób w formie ciekawych animowanych filmów. Możesz wspierać twórców bezpośrednio na Patronite.

Wprowadzenie

Mit powojennego dobrobytu jako wariacja na temat mitu zbitej szyby "War… War never changes" – obwieszcza głos Rona Perlmana w prologu kolejnych części kultowej serii gier komputerowych Fallout. Każda z gier odsłania postapokaliptyczny świat zniszczony konfliktem atomowym, gdzie zdziesiątkowana ludzkość wiedzie marną i niepewną egzystencję w nielicznych prymitywnych osadach rozsianych pośród pustkowi.

Jak nie zmienia się sama natura wojny i jej skutki – śmierć i zniszczenie – tak też od pokoleń nie zmieniają się fałszywe przekonania na temat… paradoksalnych korzyści płynących z wojny. Owszem, nie da się zaprzeczyć, że wojna rzeczywiście niesie śmierć i zniszczenie, ale może warto spojrzeć na drugą stronę medalu: pobudzenie produktywności i impuls do rozwoju gospodarki, prawda? Jeśli komuś trudno uwierzyć w istnienie "obrońców" następstw wojen, niech spojrzy na jeden prosty przykład: na powszechną narrację historyczną dotyczą skutków drugiej wojny światowej. Tak, miliony ofiar i dziesiątki miast zrównanych z ziemią – ale w dłuższej perspektywie czasowej Niemcy skorzystały, bo dzięki wojnie zmieniły przestarzałe fabryki na nowoczesne i zaczęły się błyskawicznie rozwijać; USA stały się gospodarczą potęgą, bo dzięki wojnie musiały zwielokrotnić inwestycje publiczne etc.

Mit "dobrodziejstw" wojennych zniszczeń to wariacja na temat starego jak świat przeciwnika rozsądnych ekonomistów, czyli Bastiatowskiego mitu zbitej szyby – ale wariacja szczególna. Mitolodzy dobrodziejstw wojny przyznają, że stłuczenie szyby w oknie, aby dać dodatkową pracę i zarobek szklarzowi, nie przyniesie wzrostu bogactwa – ale przyznają to jedynie dlatego, że dzieje się to na poziomie jednostkowym; natomiast kiedy przeniesiemy się na poziom narodów i państw, to zasady nagle się zmieniają, a zniszczenia mogą tworzyć bogactwo społeczeństw. Skąd bierze się to przeświadczenie – i dlaczego jest błędne?

Zobacz także: Inwestycja Żabki w małą gastronomię. To już nie tylko sklep

Pierwszy błąd: pomylenie potrzeby z popytem

To prawda, że w społeczeństwie zrujnowanym wojną panuje nędza, która zwiększa powojenne potrzeby. Mitolodzy wojny idą jednak krok dalej i proponują następujący wniosek: zwiększenie się ludzkich potrzeb spowodowane brakiem najbardziej podstawowych dóbr i usług oznacza wzrost popytu, a – jak powszechnie się przyjmuje – popyt napędza podaż. To z kolei oznacza wzrost produktywności i większą podaż dóbr i usług niż przed wojną – wszystko dzięki powojennym potrzebom społeczeństwa! Dowodem miałyby być szybko odbudowujące się po zniszczeniach miasta i kraje, które stają na nogi po wojnie nowocześniejsze niż poprzednio.

Podstawowym błędem jest tutaj pomieszanie ludzkich potrzeb ze zjawiskiem popytu. Potrzeba nie jest tym samym co popyt, ponieważ efektywny popyt ekonomiczny wymaga nie tylko istnienia potrzeby, lecz także odpowiedniej realnej siły nabywczej. Mówiąc krótko: co z tego, że po wojnie wzrastają potrzeby ludzi, którym tak bardzo brakuje podstawowych środków do życia, że rozpaczliwie próbują wznowić produkcję żywności, ubrań, materiałów budowlanych czy papieru toaletowego – skoro straty wojenne zabrały ogromną część wcześniej zakumulowanego kapitału, który mógłby umożliwić albo przynajmniej przyspieszyć tworzenie nowych potrzebnych dóbr? Nie potrzeba tutaj powoływać się na wojnę, aby zobaczyć absurd tego argumentu: potrzeby materialne ubogich krajów Trzeciego Świata są nieporównywalnie większe niż potrzeby bogatych społeczeństw Europy Zachodniej czy USA – ale efektywny popyt na towary i usługi nie może być większy, ponieważ siła nabywcza i dostępny kapitał są tam znacznie mizerniejsze.

Drugi błąd: pomylenie siły nabywczej z ilością pieniądza

Subtelniejszym argumentem mitologów wojny jest skupienie się jedynie na wskaźnikach pieniężnych – zwłaszcza bez uwzględnienia wzrostu podaży pieniądza w obiegu. Niektórzy powołują się na "dobre" wyniki gospodarcze na świecie tuż po drugiej wojnie światowej – i twierdzą, że były możliwe dzięki samej wojnie. Zapominają jednak, że niemal każda wojna – zwłaszcza w czasach pieniądza fiducjarnego – oznacza olbrzymi wzrost inflacji wymuszony koniecznością opłacania wydatków wojennych przez rząd. Mamy więc wzrost – ale nie dobrobytu, lecz ilości pieniądza.

Trzeci błąd: pomylenie pojedynczych branży z interesem całego społeczeństwa

Spustoszenie poczynione przez wojnę to faktycznie dobry interes i możliwość zarobku – dla przedstawicieli konkretnych sektorów gospodarki. Producenci pewnych wyrobów mogą się szybko wzbogacić: branża budowlana relatywnie zyskuje na zniszczeniu domów, fabryk i całych miast. Co więcej, tuż po wojnie nagle relatywnie dobrze powodzi się przedsiębiorstwom oferującym wszystkie towary, których produkcja albo sprzedaż były utrudnione lub uniemożliwione w czasie wojny, takich jak samochody czy lodówki – ponieważ okres niedostępności przyczynił się do skumulowanego powojennego popytu na te właśnie produkty.

Jednak wskazanie na szybki rozwój firm budowlanych (albo samochodowych, albo z branży RTV lub AGD…) tuż po wojnie nie dowodzi korzyści, jakie miałyby przynieść społeczeństwu zniszczenia spowodowane konfliktem zbrojnym – a jedynie wymuszoną wojennymi niedoborami albo destrukcją zmianę struktury popytu. Gdyby nie wojna, ludzie nadal kupowaliby towary, płacili za usługi i inwestowali pieniądze – po prostu byliby konsumentami innych przedsiębiorstw.

Wojna nie czyni ludzkich wysiłków bardziej produktywnymi – ona zmienia kierunek tych wysiłków; zmienia równowagę między gałęziami produkcji, czyli de facto zmienia strukturę całej gospodarki.

Czwarty błąd: błędne utożsamienie "budowy nowego w miejsce starego" z rozwojem gospodarki

Jednym z bardziej kuriozalnych, lecz mocno rozpowszechnionych twierdzeń mitologów wojny, jest teza, że zniszczenia wojenne, w tym nawet zbombardowane miasta leżące w gruzach, były nieoczekiwaną korzyścią dla Niemiec i Japonii po drugiej wojnie światowej. Dlaczego? Ponieważ dzięki nim Niemcy i Japończycy mogli zastąpić starą infrastrukturę i stare fabryki – nowocześniejszymi, efektywniejszymi i lepiej wyposażonymi, co pozwoliło im produkować wydajniej i po mniejszych kosztach, podczas gdy na przykład Amerykanie musieli z konieczności zostać przy swoich "przestarzałych" fabrykach i "archaicznej" infrastrukturze.

Dlaczego to twierdzenie to absurd? Gdyby rzeczywiście tak było, Amerykanie (czy jakiekolwiek inne niespustoszone wojną społeczeństwo) mogliby łatwo zrównoważyć tę rzekomą "przewagę" pokonanych Niemiec i Japonii – po prostu przez obrócenie w gruzy własnych miast i odbudowanie wszystkiego od nowa. Jeśli zniszczenie starej fabryki i jej wyposażenia miałoby przynieść producentowi korzyść, ponieważ używane w niej środki produkcji uległy zużyciu lub zestarzeniu się tak dalece, że ich wartość spadła do zera – to nie potrzeba byłoby wojny ani bombardowań, a wystarczyłaby ekipa do przeprowadzenia rozbiórki i zakup nowego wyposażenia. Fakt zużycia i zestarzenia się fabryk czy infrastruktury mógł spowodować, że niektóre z wojennych zniszczeń okazywały się mniejszą stratą finansową niż się pierwotnie wydawało: to prawda – ale nie mógł sprawić, że destrukcja była "dobroczynna" dla producentów.

Co jeszcze ważniejsze: ani prywatny przedsiębiorca, ani państwowy planista nie mogą zastąpić infrastruktury ani fabryk nowymi, jeśli nie mają oszczędności: zakumulowanego kapitału, który umożliwi wymianę. Co jest zaś niszczycielem zakumulowanego kapitału? Wojna.

Podsumowanie

To prawda, że pewne odkrycia naukowe albo rozwój pewnych technologii przyspieszony z powodu działań wojennych może pośrednio przyczynić się do zwiększenia produktywności (a w konsekwencji: dobrobytu) w pewnych gałęziach gospodarki po wojnie. Nie zmienia to jednak fundamentalnego błędu tkwiącego w twierdzeniach o dobroczynnym wpływie wojny na gospodarkę, który to błąd jest po prostu nową wersją starego fałszywego mitu zbitej szyby.

Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Prosta Ekonomia to kanał o Austriackiej Szkole Ekonomii i o finansach. Nauka ekonomii w prosty i przystępny sposób w formie ciekawych animowanych filmów. Możesz wspierać twórców bezpośrednio na Patronite.

Autor: Mateusz Błaszczyk

Zobacz także: Co widać i czego nie widać | Ekonomia w jednej lekcji | Przykład rozbitej szyby
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Prosta Ekonomia