Armatorzy rybołówstwa rekreacyjnego zablokowali w sobotę wjazdy do Łeby i Ustki. To ich protest w związku z trudną sytuacją jednostek, na których organizowane są rejsy dla wędkarzy.
Z powodu zakazu połowu dorsza i - jak podkreślają - braku zainteresowania ze strony rządu są zmuszani do zamykania firm.
Jak poinformował Łukasz Błotnicki z Punktu Informacji Drogowej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku zablokowana jest m.in droga krajowa nr 21 na rondzie Wileńskim w Ustce.
Protestujący mają przepuszczać auta co 5 minut. Jak informuje reporter RMF już utworzyły się korki. Aby je rozładować na dojazdach policja zorganizowała objazdy.
"Do dnia dzisiejszego podpisane porozumienie z ówczesnym Ministrem Gospodarki Morskiej Markiem Gróbarczykiem nie zostało zrealizowane" - czytamy w specjalnym komunikacie wystosowanym do mediów przez Sztab Kryzysowy Rekreacyjnego.
"We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony. Odbudowanie naszych firm jest niemożliwa, a rząd nie robi nic żeby rozwiązać naszą sytuację. Strona rządowa zupełnie zignorowała interes społeczny i gospodarczy" - informują armatorzy.
Protesty w Łebie i Ustce będą trwały do godziny 14. Jak jednak podkreślają manifestanci, mogą protestować codziennie.