- Fizjoterapeutów nie trzeba pobudzać do działania, są zdeterminowani, chcą tego protestu, są gotowi do walki – przekonuje w rozmowie z money.pl przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii, dr Tomasz Dybek.
We wtorek rozpoczęła się pierwsza z szeregu akcji protestacyjnych. Fizjoterapeuci masowo zgłaszają się do punktów krwiodawstwa, oddają krew i wykorzystują przysługujący im za to dzień wolny od pracy. Na tym jednak się nie skończy.
Jak wyjaśnia w rozmowie z money.pl dr Dybek, na środę 8 maja zaplanowana jest kolejna manifestacja w ramach protestu "Maj bez fizjoterapeutów". - Jutro zaczynamy akcję "Nie chodzimy na skróty - Ratujemy system", czyli protest włoski, a w późniejszym etapie będą pokazywane paski – zaznacza przewodniczący z OZZPF.
Strajk ma formę kroczącą, co oznacza, że z każdą akcją będzie zaostrzany. Po 13 maja fizjoterapeuci zapowiadają sięgnięcie po kolejne, już bardziej radykalne formy protestu, jak choćby rozpoczęcie głodówki czy masowe wizyty u lekarza, a co się z tym wiąże - zwolnienia.
Z czego żyć? 1,6 tys. zł po studiach
Jak wynika z raportów dotyczących migracji zarobkowej w Unii Europejskiej, polscy fizjoterapeuci są jedną z najliczniejszych grup szukających pracy za granicą. Do niedawna wśród kierunków emigracji dominowały Wyspy Brytyjskie, teraz Niemcy, Francja, a nawet Czechy.
Według danych UE, wykształceni w Polsce specjaliści stanowią aż 46 proc. z ogólnej liczby migrujących fizjoterapeutów w Europie - podkreśla OZZPF. Podłożem tego exodusu jest niski poziom płac w tych zawodach medycznych.
Jak zatrzymać polskich lekarzy i pielęgniarki w kraju?
- Pensja fizjoterapeuty, wykształconego medyka po studiach magisterskich, to 1,6 tys. zł -1,8 tys. zł netto. Tyle zarabia 80 proc. fizjoterapeutów zatrudnionych w państwowych placówkach. Nie ma znaczenia, czy to Wrocław, Jelenia Góra, czy Wałbrzych. Tyle zarabiają – podkreśla dr Dybek. - Nie mają żadnych innych dodatków, poza dodatkami za 5 i 10 lat pracy. Na tym się zaczyna i kończy. Dlatego też pracują na dwóch-trzech etatach - dodaje.
Co za tym idzie, są przemęczeni i sfrustrowani. Jak wyliczał w otwartym liście Zarząd Krajowy OZZPF, na fizjoterapeutów nakładane są coraz szersze obowiązki, diagnostyka i planowanie fizjoterapii. Dodatkowe obciążenia, bez waloryzacji wyceny tych świadczeń, powodują że działalność fizjoterapeutyczna jest coraz mniej rentowna.
- System skazuje na zagładę młodego człowieka po studiach. Człowieka, który ma być podporą, wykształconym specjalistą. Czy tak ma wyglądać system zdrowia? Nie sądzę – podkreśla dr Dybek.
Chcą podwyżek jak pielęgniarki
Związkowcy żądają podwyżki o 1,6 tys. zł – czyli dokładnie takiej, jaką wywalczyły pielęgniarki.
- Czujemy się gorsi od pielęgniarek. Skąd ta dyskryminacja? Pracujemy przy tym samym pacjencie. Pielęgniarki, lekarze, ratownicy medyczni mają przeznaczone pieniądze, a nas karmi się obietnicami - mówi dr. Dybek.
Już w ubiegłym roku Ministerstwo Zdrowia zapewniało, że fizjoterapeuci doczekają się podwyżek - o czym pisaliśmy w money.pl. Zgodnie z założeniami ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, pensje miały wzrosnąć od lipca o 20 proc. Resort przewidywał, że w 2021 r. fizjoterapeuta ze specjalizacją ma zarabiać 5278 zł brutto, zaś bez specjalizacji 3670 zł brutto.
Podczas kolejnych spotkań w komisjach związkowcy usłyszeli zapewnienia, że z początkiem marca trafią do nich pieniądze z nadwyżki w budżecie NFZ. Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii przekonuje jednak, że mimo kolejnych zapewnień ministra zdrowia, nic w ich przypadku się nie dzieje.
- Zasiadam we wszystkich komisjach dostępnych w ministerstwie zdrowia, jestem też członkiem Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia oraz podzespołu ds. Ochrony Zdrowia i na każdej komisji pada pytanie o podwyżki dla fizjoterapeutów. Pan minister wielokrotnie zapewniał, że pieniądze będą. Wciąż ich nie dostaliśmy. Akcja jest odpowiedzią na nierealizowane obietnice ministerstwa – przekonuje przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii w rozmowie z money.pl.
Trzecia co do liczebności grupa zawodów medycznych ma dość. - Nie wprowadzajmy z góry podziałów na pracowników medycznych lepszego i gorszego sortu – mówią fizjoterapeuci.
Mają poparcie środowiska i zrozumienie wśród pacjentów. Mówią również w imieniu kolegów, niskie zarobki dotyczą bowiem także zatrudnionych w publicznej służbie zdrowia diagnostów laboratoryjnych, radiologów, psychologów czy logopedów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl