Po pięciu dniach podziemnych protestów i długich negocjacjach udało się wypracować porozumienie - polskie kopalnie mają pracować do 2049 roku.
Do tego czasu branża ma być subsydiowana. Ponadto, górnicy dołowi będą mieli gwarancję zatrudnienia w kopalni aż do emerytury.
Porozumienie dotyczy tylko kopalń z Polskiej Grupy Górniczej i Węglokoksu. Jak podaje "Rzeczpospolita" utrzymanie kopalń będzie kosztować 1 mld złotych rocznie. Kwota będzie się zmniejszać wraz z zamykaniem kolejnych wyrobisk.
Sprawa nie jest jednak przesądzona, bo na pomoc publiczną dla PGG musi wyrazić zgodę Komisja Europejska.
Łatwo nie będzie, bo unijne przepisy zabraniają bezpośredniego dotowania kopalń. Na pomoc publiczną pozwalają tylko w przypadku ich likwidacji.
- Zamiast realistycznego planu wygaszania nierentownych kopalń, połączonego ze wsparciem dla górników i lokalnych społeczności, mamy do czynienia z odkładaniem trudnych decyzji i próbą przerzucenia kosztów utrzymania sektora na resztę społeczeństwa - mówi "Rzeczpospolitej" Aleksander Śniegocki, ekspert WiseEuropa. - Pomysł dotowania branży przez kolejne 30 lat jest zresztą całkowicie sprzeczny z unijnymi zasadami pomocy publicznej, które obowiązują od dekady.
Innego zdania jest wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, który negocjował porozumienie z górnikami.
- Byłbym zaskoczony, gdyby przy zgodzie strony społecznej na likwidację górnictwa Komija Europejska powiedziała "Nie" - powiedział Soboń na antenie TOK FM.
Podpisanie porozumienia zakończyło trwający od poniedziałku podziemny protest w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej.
Umowa społeczna, regulująca funkcjonowanie sektora górnictwa węgla kamiennego, ma zostać sporządzona do 15 grudnia. Potem zostanie przedstawiona Komisji Europejskiej.