W poniedziałek ulice warszawy zablokowali taksówkarze, protestujący przeciwko rządowemu projektowi nowelizacji ustawy o transporcie drogowym. Projekt zakłada regulację działalność aplikacji, takich jak Uber.
Zdaniem taksówkarzy to nieuczciwa konkurencja, a rząd zamiast wyeliminować ją z rynku, próbuje zalegalizować.
- W Warszawie jest obecnie 2-3 tys. taksówek posiadających licencje, którymi jeżdżą kierowcy bez uprawnień - mówi Jarosław Iglikowski, prezes Związku Zawodowego "Warszawski Taksówkarz". - Ustawa dość dobrze opisuje, kto może wozić ludzi, ale nie daje żadnych narzędzi do egzekwowania przepisów. Kierowca jeżdżący bez uprawnień może zostać co najwyżej upomniany. Jeśli dostanie trzy upomnienia, organ wydający licencję może mu ją odebrać, ale te trzy upomnienia muszą być na tej samej licencji. A przecież można mieć kilka samochodów. Licencję można też w każdej chwili oddać i wystąpić o nową.
Co ciekawe, rządowe regulacje nie podobają się też przedstawicielom... Ubera.
- Obecny projekt ustawy zapewnia taksówkarzom szereg przywilejów i ogranicza rynek przejazdów tylko do taksówek, eliminując przewóz osób - mówi Ilona Grzywińska-Lartigue, dyrektor komunikacji w firmie Uber w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. - Zmiany proponowane na tym etapie wymagają dalszej analizy i za wcześnie jest, aby móc jednoznacznie komentować ich konsekwencje dla rynku.
O co chodzi taksówkarzom?
W zeszłym tygodniu rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o transporcie, który ma m.in. nadać definicję firmom pośredniczącym w przewozach, zlikwidować egzaminy z topografii oraz wprowadzić możliwość stosowania aplikacji mobilnych zastępujących taksometr.
Zdaniem taksówkarzy, takie regulacje nie wystarczają. Jak mówią, aby nieuczciwą konkurencję wyeliminować, wystarczyłoby stosować przepisy, które już istnieją.
- Mamy wspólny cel – całkowitą likwidację nielegalnych przewozów, obronę rodzimej przedsiębiorczości w transporcie osobowym oraz spowodowanie, aby szkodliwy projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym autorstwa Ministerstwa Infrastruktury, stanowiący o legalizacji patologii i przestępstwa gospodarczego, nigdy nie został uchwalony przez Sejm RP - pisze na Facebooku Tadeusz Stasiów, prezes Samorządnego Związku Zawodowego Taksówkarzy RP.
Zdaniem taksówkarzy zaproponowana przez rząd definicja pośrednika przewozu osób jest nieprecyzyjna, a zastąpienie legalizowanych taksometrów aplikacjami może prowadzić do nadużyć.
Likwidacja egzaminów z topografii, zdaniem taksówkarzy, negatywnie wpłynie na jakość usług.
- Ten pomysł jest zupełnie nietrafiony. Nawigacja satelitarna ma jeden mankament - wybiera drogę najkrótszą. A zadaniem taksówkarza jest znalezienie najtańszej - mówi Iglikowski. - Nawigacja nie widzi bus pasów, często prowadzi kierowcę np. po autostradzie, gdzie czas dojazdu jest krótszy, ale przejeżdża się znacznie więcej kilometrów. W korkach czy na światłach taksometr bije znacznie wolniej. Efekt często jest taki, że klient może i zaoszczędzi 5 minut, ale zapłaci za kurs nawet kilkadziesiąt złotych więcej - dodaje.
Protest taksówkarzy jednoznacznie krytykują Pracodawcy RP.
- Trudno na tym etapie zrozumieć, o co właściwie chodzi taksówkarzom. Dzięki ustawie zniknie wreszcie luka prawna i szara strefa, przeciwko której tak mocno taksówkarze protestowali od wielu lat. Co więcej, dzisiejszym protestem taksówkarze sprawiają wrażenie jakby chcieli forsować rozwiązania, które stoją w opozycji do oczekiwań pasażerów. Ostatnie badania IBRiS pokazują, że 8 na 10 Polaków chce znać cenę przejazdu przed jego rozpoczęciem, a taką możliwość daje aplikacja - mówi Arkadiusz Pączka, Dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP.
Zdaniem Pracodawców RP proponowane zmiany uszczelnią rynek i uczciwą konkurencję, bo zrównują w prawach tradycyjnych taksówkarzy i osoby świadczące usługi na podstawie aplikacji.
- Projekt ustawy wychodzi naprzeciw nowoczesnym rozwiązaniom technologicznym, z których już korzystamy, a do których nasze prawo jeszcze nie zdążyło się dostosować - mówi Maciej Wroński, Prezes Związku Pracodawców Transportu i Logistyki. Podkreśla, że ustawa pozwoli uporządkować najważniejsze aspekty działalności przewozowej - przede wszystkim względy legislacyjne. Dzięki zmianom aplikacja będzie mogła być pełnić rolę taksometru oraz kasa fiskalnej, dzięki temu od każdego rodzaju działalności będą odprowadzane odpowiednie podatki.
Mytaxi za zmianami
Wprowadzone w rządowym projekcie nowelizacji ustawy zmiany podobają się natomiast operatorom takich aplikacji jak Mytaxi.
- Aktualny projekt ustawy uszczelnia przepisy dotyczące rynku taxi, dzięki czemu nieuczciwi przewoźnicy i platformy, które zlecają im kursy, będą musieli zastosować się do tych samych przepisów, co licencjonowana branża taxi. Jednocześnie projekt odpowiada na potrzeby pasażerów, co pozytywnie wpłynie na dalszy rozwój branży taxi i sprawi, że będzie bardziej konkurencyjna - ocenia Krzysztof Urban.
Przedstawiciele Mytaxi są zadowoleni przede wszystkim z postulowanej przez rząd możliwości zastąpienia taksometru aplikacjami mobilnymi, naliczającymi opłaty za kurs.
- Dzięki wprowadzeniu tzw. wirtualnego taksometru branża taxi może iść z duchem czasu i odpowiadać na aktualne zapotrzebowanie pasażerów, którzy doceniają transparentność usługi i gwarancję sprawiedliwej opłaty - mówi Urban. - Dzięki temu więcej pasażerów przekona się do taksówek, co zapewni kierowcom więcej kursów i lepsze zarobki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl