Po godzinie 6 rozpoczęły się strajki ostrzegawcze górników we wszystkich kopalniach należących do Polskiej Grupy Górniczej (PGG). Przerwa w pracy trwała dwie godziny. Manifestujący ostrzegają, że to nie koniec protestów w tym miesiącu.
- Harmonogram jest już wstępnie ułożony. 25 lutego przeprowadzamy referendum strajkowe w PGG, ale bez względu na wyniki dwudziestego ósmego jedziemy do Warszawy. Autobusy już są zamówione - mówi money.pl Artur Braszkiewicz - wiceprzewodniczący górniczej "Solidarności" w PGG.
Równolegle do tego protestu górnicy odwiedzili dziś rano biura poselskie i senatorskie PiS z regionu. Związkowcy wysypywali węgiel pod drzwiami. Porcję "czarnego paliwa" górnicy rozsypali również w biurze premiera Mateusza Morawieckiego.
- Przekaz jest tu bardzo prosty: proszę w końcu zająć się branżą górniczą. My was wybraliśmy, a wy na razie nic nie zrobiliście. Apelujemy do polityków PiS z naszego regionu po raz ostatni. Niech porozmawiają z ludźmi decyzyjnymi w sprawie górnictwa. Węgiel zostawiliśmy pod biurami jako symbol tego, który zalega przy kopalniach, choć w tym samym czasie spółki Skarbu Państwa importują węgiel z zagranicy - Artur Braszkiewicz.
Rzeczywiście związkowcy już wielokrotnie podkreślali, że na zwałach przy kopalniach PGG zalega już ponad 2,5 mln ton zakontraktowanego węgla, którego branża energetyczna nie odbiera.
Poniedziałkowych protestów nie powstrzymała nawet piątkowa wypłata obiecanych czternastych pensji. Wszystko dlatego, że PGG nie spełniło innych postulatów dot. wynagrodzeń. Związkowcy chcą 12-proc. podwyżek. Zarząd natomiast odpowiada, że o podniesieniu wynagrodzeń będzie można rozmawiać, gdy znane będą wyniki finansowe spółki za pierwsze półrocze.
Gorzej w służbie zdrowia
Na drodze do reelekcji prezydenta Andrzeja Dudy, który na spotkaniach z Polakami opowiada o kolejnych sukcesach "dobrej zmiany", stanąć może też drożyzna. Aż o 4,4 proc. wzrosły ceny w styczniu 2020 roku w porównaniu z tym samym miesiącem rok temu. To najszybszy wzrost od ponad ośmiu lat. Protesty zapowiada też inna grupa zawodowa.
- Postulaty w zasadzie pozostają niezmienne: poprawa warunków leczenia chorych poprzez wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB, skrócenie kolejek, zmniejszenie biurokracji, poprawa opieki długoterminowej i profilaktyki zdrowotnej - mówi money.pl prezes Okręgowej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski.
Jak dodaje, minione dwa lata były czasem dużej aktywności środowiska lekarskiego. Protest głodowy, przy wsparciu przedstawicieli innych zawodów medycznych, wypowiadanie klauzul opt-out, podpisanie porozumienia z Ministerstwem Zdrowia, składanie obywatelskich projektów ustaw zwiększających finansowanie ochrony zdrowia, a wreszcie - zorganizowana z dużym rozmachem akcja społeczna "Narodowy kryzys zdrowia" pod hasłem "Polska to chory kraj, ale wspólnie możemy go uleczyć" - to tylko niektóre z podejmowanych przez lekarzy i rezydentów inicjatyw.
- Liczyliśmy, że porozumienie z 8 lutego 2018 r. będzie przełomem, jednak dwa lata po podpisaniu tego porozumienia wciąż nie jesteśmy usatysfakcjonowani realizacją zapisów przez rządzących. Mieliśmy nadzieję, że wypracowany kompromis pozwoli w krótkiej perspektywie czasowej poprawić standardy leczenia pacjentów, a dziś sytuacja w ochronie zdrowia jest moim zdaniem gorsza niż dwa lata temu - mówi Jankowski.
Jak zauważa, kolejki do specjalistów rosną, obciążenie pracą jest większe, warunki w jakich leczeni są pacjenci są gorsze niż wcześniej. - Profilaktyka zdrowotna wciąż nie jest traktowana jako jeden z priorytetów. Nie widać spójnej długoletniej strategii naprawy systemu, a pomysły rządzących ograniczają się do PR i tzw. gaszenia pożarów - konkluduje Jankowski.
Z powyższych powodów w gorący kampanijny czas na pewno i o postulatach pracowników służby zdrowia zrobi się głośno. Fizjoterapeuci i diagności zapowiadają strajk w ostrej formie. Chcą pokazać, że bez ich pracy skuteczne leczenie nie jest możliwe. Po nich zapewne zaprotestują inni pracownicy służby zdrowia.
Rolnicy i nauczyciele
Niezadowoleni ze swojej sytuacji są również rolnicy, do których tak często zwracają się politycy PiS i prezydent Duda.
- Przygotowujemy kongres rolnictwa RP. Będziemy na nim mówić o naszych postulatach. Chcemy również powołać Polską Radę Rolną skupiającą organizacje rolnicze, by o każdej porze dnia i nocy móc szybko zorganizować skuteczny protest. Teraz głównie chodzi nam o zmianę polityki rządu przy zwalczaniu ASF w Polsce i zapowiadane przez rząd oddłużanie rolnictwa. Ustawy rząd obiecał, ale na tym się skończyło - mówi money.pl Sławomir Izdebski przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych.
Ciągle niespokojnie jest również w polskim szkolnictwie. Nauczyciele nadal protestują, choć w sposób dla wielu obserwatorów zupełnie niewidoczny. Nie wycofali się jednak ze strajku włoskiego w edukacji. Jak się wydaje, do kolejnego wybuchu niezadowolenia niewiele brakuje. Pytanie tylko czy w nauczycielach jest jeszcze potrzebna do tego energia. Jeśli oni nie wyjdą na ulice, mogą to zrobić rodzice.
- Widać odpływ z zawodu. U nas w szkole średniej mamy problem z zatrudnieniem nauczycieli. Nie ma chętnych do pracy. Kolejni koledzy zapowiadają, że odchodzą od nowego roku szkolnego. ZNP próbuje znów zgłaszać jakąś ustawę, ale chyba nie przykryją tym błędu jakim okazał się strajk włoski. To klasyczny niewypał, który nie zmyje plamy zakończenia strajku w kwietniu. Zostaliśmy przecież z niczym - mówi money.pl Artur Sierawski z koalicji "Nie dla chaosu w szkole".
O zapowiadane protesty i pomysły rządu na gaszenie kolejnych pożarów pytaliśmy w kancelarii premiera. Jednak do czasu opublikowania tego artykułunie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl