Ucierpią potrzebujący
Wzrost cen gazu oznacza około 5 tysięcy złotych wyższe rachunki w przypadku każdego z domów - tłumaczy siostra Chmielewska ze Stowarzyszenia Wspólnota Chleb Życia. Oszczędności nie ma gdzie szukać, bo w grę nie wchodzi obniżenie temperatury w pomieszczeniach.
- Możemy zwolnić pracowników, tylko jest pytanie: kto będzie się zajmował ludźmi starymi, chorymi i niepełnosprawnymi, wymagającymi opieki? Przecież nie zwolnię pielęgniarki, lekarzy, opiekunów, bo to nie jest nadmiar personelu. To są ludzie, którzy pracują na styk - mówi w rozmowie z TVN24.
Dodatek osłonowy
Przypomnijmy, że w poniedziałek w Dzienniku Ustaw pojawiła się ustawa o dodatku osłonowym. Dzięki temu część gospodarstw domowych najmocniej dotknięta podwyżkami cen prądu i gazu oraz problemem drożejącej żywności będzie mogła liczyć na pieniądze od państwa. Rozwiązanie nie obejmie jednak wymienionych przez siostrę Chmielewską podmiotów.
Rachunki w górę
Polski rząd jednoznacznie wskazuje winnego rosnących cen gazu, co dotyka nie tylko polskich odbiorców. Piotr Müller stwierdził, że są to: szantaż gazowy ze strony Rosji, związany ze zbliżającym się uruchomieniem gazociągu Nord Stream2, a także nieefektywna i źle przemyślana polityka UE, "a konkretnie rynek manipulacji cenami uprawnień do emisji dwutlenku węgla".
Przypomnijmy, podwyżki cen gazu wynikają z nowej taryfy zatwierdzonej przez Urząd Regulacji Energetyki. URE przekonywał jednak, że średnio rachunki pójdą w górę o 54 proc.