Jak zauważa Witucki, w spadkach miesiąc do miesiąca (przeciętna pensja zmalała aż o 2,9 proc.) prym wiodą górnictwo i leśnictwo. Jest to jednak efekt tego, że w tych branżach w lipcu wypłacono sute premie, co spowodowało rekordowe wzrosty wynagrodzeń i to głównie dzięki tym jednorazowym premiom przeciętnemu wynagrodzeniu udało się "obronić" przed inflacją. Jak zauważa Witucki, spadek wynagrodzeń miesiąc do miesiąca można również tłumaczyć zmianą stawki PIT dla zatrudnionych.
W lipcu 2022 r. przeciętne wynagrodzenie wyniosło 6777,22 zł, co było wzrostem o 15,8 proc. rok do roku. Ceny w lipcu r/r wzrosły o 15,6 proc. Tempo wzrostu wynagrodzeń według wyliczeń GUS-u było więc wyższe o 0,2 punktu procentowego niż inflacja.
Ekspert: mamy ubożenie się społeczeństwa, a firmy nie mają z czego podwyższać pensji pracowników
W sierpniu mamy zgoła odmienną sytuację. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu 2022 r. r/r było wyższe o 12,7 proc. i wyniosło 6583,03 zł brutto, ale inflacja w tym samym okresie wyniosła aż 16,1 proc. Oznacza to, że realnie przeciętna płaca maleje.
Witucki podkreśla, że powodu tego, że inflacja jest wyższa niż wzrost wynagrodzeń, mamy statystyczne ubożenie społeczeństwa. Do tego "miękkie dane sondażowe wśród przedsiębiorców pokazują, że przestrzeni do comiesięcznych wzrostów wynagrodzenia już nie ma". Jak stwierdza Witucki, "ciekawie w te oczekiwania wpisywać się będzie pod koniec roku wymuszona, nieuzasadniona ekonomicznie podwyżka płacy minimalnej - od stycznia o ponad 14 proc.".
Rynek pracy "stabilny", ale trudniej będzie poprosić szefa o podwyżkę
W jego opinii tragedii jeszcze nie ma, bo dane o dynamice zatrudnienia (wzrost o 2,4 proc. r/r i spadek 0,1 proc. m/m) "nie wskazują, żeby rodzimy rynek pracy w najbliższych miesiącach miał doświadczać jakiegoś znaczącego spowolnienia". – Twarde dane rozjeżdżają się jednak ponownie z miękkimi sondażowymi oczekiwaniami rynku, gdzie pracodawcy deklarują stagnację w zatrudnieniu lub nawet redukcję w liczbie pracujących – komentuje dla money.pl Witucki. Niewykluczone więc, że najgorsze na rynku pracy dopiero przed nami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak stwierdza z kolei Sebastian Sajnóg z Polskiego Instytutu Ekonomicznego "sierpniowe dane potwierdzają, że rynek pracy pozostaje stabilny". – Spowolnienie gospodarcze powinno mieć małe przełożenie na bezrobocie, ale główną konsekwencją będzie spadek siły negocjacyjnej pracowników i słabszy wzrost wynagrodzeń – twierdzi ekspert. Innymi słowy, choć jeszcze nie jest tak źle, to trudniej będzie poprosić szefa o podwyżkę.
Mateusz Lubiński, dziennikarz money.pl