Rynek pracy w Polsce, pomimo kryzysu wywołanego przez koronawirusa, trzyma się mocno. Stopa bezrobocia wzrosła, ale niewiele. Najnowsze statystyki Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) pokazują też, że nie ma presji na obniżki płac. Co więcej, średnie wynagrodzenie rośnie.
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, a więc w firmach zatrudniających ponad 9 osób, wyniosło w listopadzie dokładnie 5484,07 zł brutto. W porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku można mówić o podwyżce na poziomie 4,9 proc., czyli około 255 zł brutto.
Czytaj więcej: Polski przemysł w europejskiej czołówce. Pod względem skali wzrostu lepszy tylko jeden kraj
Dynamika wzrostu średniej płacy utrzymała się na zbliżonym poziomie co miesiąc wcześniej. Jest nieco słabsza niż przed pandemią - w styczniu i lutym zarobki rosły w tempie ponad 7 proc. Jednak jest znacznie lepiej niż w trakcie pierwszej fali COVID-19, gdy wzrost wynagrodzeń wyhamował do 1-2 proc.
Najnowsze dane są dość zgodne z prognozami ekonomistów. Przed publikacją średnia typowań wskazywała na wzrost przeciętnego wynagrodzenia rzędu 4,7 proc.
Urzędnicy odnotowali też wzrost płac o 0,5 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem (październikiem). Tłumaczą to m.in. dalszymi wypłatami premii, nagród kwartalnych, rocznych i jubileuszowych oraz odpraw emerytalnych, które obok wynagrodzeń zasadniczych również zaliczane są do składników wynagrodzeń.
Co z tymi zarobkami?
Kwoty podawane przez GUS to oczywiście wartości brutto wynagrodzenia. Na konto statystycznego Kowalskiego wpływa znacznie mniej pieniędzy. W listopadzie na rękę pracownika zatrudnionego na umowę o pracę wychodzi przy oficjalnych stawkach około 3955,25 zł.
752 zł - mniej więcej tyle zjadają składki na ZUS (emerytalna, rentowa, chorobowa). Kolejne niecałe 426 zł idzie z kwoty brutto na NFZ i 351 zł na zaliczkę z tytułu podatku dochodowego.
Trzeba pamiętać, że dane GUS uwzględniają jedynie duże i średnie firmy. Odrzuca się w nich natomiast te, mające mniej niż dziesięciu pracowników. Na dodatek GUS nie liczy zatrudnionych na umowy zlecenie czy o dzieło, którzy są często gorzej wynagradzani. Pomijana jest też budżetówka.
Niedawno publikowane statystyki za trzeci kwartał tego roku pokazały, że m.in. budżetówka zaniża średnią. Przeciętne wynagrodzenie obejmujące znacznie szerszy zakres pracowników okazało się około 100 zł niższe. Na takie bardziej szczegółowe liczby trzeba jednak jeszcze poczekać.
Spada zatrudnienie
Płace w pandemii dalej rosną, ale zwolnienia były nieuchronne. Najnowsze dane GUS pokazują spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw o 1,2 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku.
Czytaj więcej: COVID-19 i praca zdalna. W tej formule pracuje tylko kilka procent zatrudnionych
Niestety, w porównaniu z październikiem dynamika spadku zatrudnienia przyspieszyła. Jeszcze wtedy spadki były na poziomie 1 proc.
W ciągu 12 miesięcy ze statystyk zatrudnionych ubyło około 76 tysięcy pracowników. Na koniec listopada w tym rejestrze było ujętych prawie 6 mln 319 tys. pracowników.