W środę 12 października media obiegła informacja o zatrzymaniu czterech osób, w tym Macieja Wituckiego i Tomasza Misiaka przez Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) i Centralne Biuro Śledcze Policji (CBŚP). Mają one związek ze śledztwem dotyczącym wielomilionowych wyłudzeń z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w latach 2010-19. Śledczy podejrzewają, że doszło do wyłudzenia łącznie nawet 32 mln zł.
Przedsiębiorcy: "typowa ustawka", "skandal"
Szeroko zakrojona akcja służb wywołała gwałtowną reakcję w środowisku przedsiębiorców. - Myślałam, że ktoś sobie jaja robi - powiedziała ekonomistka i przewodnicząca Rady Głównej Konfederacji Lewiatan Henryka Bochniarz. Na antenie TOK FM w czwartkowy poranek stwierdziła, że zatrzymanie to jest "typową ustawką".
Podkreślała też, że nastąpiło ono w dniu otwarcia organizowanego przez Konfederację Lewiatan Europejskiego Forum Nowych Idei. Na ten dzień zaplanowane też było nadzwyczajne posiedzenie Rady Dialogu Społecznego (RDS), której wiceprzewodniczącym jest właśnie Maciej Witucki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Rzeczpospolita" z kolei zauważa, że w czwartek przed południem powstała lista przedsiębiorców, menedżerów i ekspertów gotowych poręczyć za prezydenta Konfederacji Lewiatan. W rozmowie z dziennikiem przedstawiciele organizacji zrzeszających przedsiębiorców nie szczędzą ostrych słów rządowi.
Jest to wyraźny sygnał wysłany do środowisk biznesowych, że obecna władza potrafi sięgać po bardzo ostre środki, żeby dyscyplinować swoich niepokornych krytyków. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa - podkreśla Wojciech Kostrzewa, prezes Polskiej Rady Biznesu, cytowany przez "Rz".
Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP), uważa z kolei, że sposób zatrzymania Macieja Wituckiego jest "skandaliczny" i wprowadza niepokój wśród przedsiębiorców.
To zarzucają służby
W środę natomiast Rada Przedsiębiorczości opublikowała protest przeciwko nadużywaniu przez organy ścigania dotkliwych środków bez wystarczającego uzasadnienia. RP zarzuca śledczym naruszanie podstawowych standardów państwa prawa, co - w ocenie organizacji - powoduje szkody w życiu zatrzymanych i podkopuje zaufanie do instytucji państwa.
RMF FM w czwartek podało, że osoby, którym postawiono zarzuty, podejrzane są o oszustwo, a według prokuratury dotyczy ono mienia znacznych rozmiarów. Śledczy podejrzewają, że w latach 2010-2019 wyłudzono ponad 32 mln zł. Zatrzymani usłyszeli także zarzuty działania na szkodę pracowników. "Prokuratura ocenia, że poszkodowanych osób może być nawet 22 tysiące. Kolejny zarzut dotyczy prania brudnych pieniędzy" - czytamy na stronie rozgłośni.