Odwołania pełnomocniczki prezydenta Łodzi do spraw dzieci i młodzieży Agaty Kobylińskiej domagał się łódzki radny PiS Sebastian Bulak.
Zażądał tego po interwencji rodziców, którzy obejrzeli w sieci zawierające wulgaryzmy wystąpienie pełnomocniczki podczas strajku kobiet. Radny skierował interpelację w tej sprawie do prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej.
"28 stycznia pani Agata Kobylińska brała udział w proteście przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego jako osoba prywatna, a nie jako urzędniczka" - napisał w odpowiedzi na interpelację radnego PiS wiceprezydent miasta Adam Pustelnik.
"Działo się to poza godzinami pracy, a artykuł 54 Konstytucji RP zapewnia każdemu wolność wyrażania swoich poglądów" - podkreślił. Wiceprezydent poinformował także, że Agata Kobylińska zachowa swoje stanowisko.
Radny Bulak treść odpowiedzi na swoją interpelację uważa za skandaliczną. Przypomniał, że odwołania Kobylińskiej domagał się przede wszystkim za wulgarny język pełnomocniczki. Przypomniał też, że zapisy ustawy o pracownikach samorządowych stanowią, że urzędnicy powinni godnie zachowywać się w miejscu pracy i poza nim.
- Ta odpowiedź, którą otrzymałem to kpina z mieszkańców – podkreślił radny PiS w rozmowie z PAP. - Pokazuje prawdziwy obraz patologicznej łódzkiej władzy, gdzie kumoterstwo góruje nad interesem społecznym" – dodał.
Nagranie, m.in. z wystąpieniem Agata Kobylińska umieścił w sieci lokalny kolektyw organizacji "Dziewuchy dziewuchom".
"Tak długo się blokowałam, żeby w miejscu publicznym, tak samo jak stoję nie używać słów wulgarnych" – rozpoczęła. "Ale już jestem tak wk... na na to wszystko, ja pi...lę, naprawdę jestem wk... na" – mówiła.
"To jest wstyd, jak jeszcze kobieta, przedstawicielka rządu, staje i mówi te swoje farmazony. To jest po prostu wstyd i hańba. I dla was, naprawdę, powiem wam: wyp...lać" – oświadczyła pełnomocniczka prezydenta Łodzi ds. dzieci i młodzieży.