Południowa Polska walczy z żywiołem. Woda zalała m.in. Głuchołazy i Kłodzko oraz Lądek Zdrój. Przerwana została tama w Stroniu Śląskim, a mieszkańcy gmin Wleń i Lwówka Śląskiego z niepokojem patrzą na Zaporę Pilchowicką i przepełnione jezioro na rzece Bóbr.
Dramat rozgrywał się w nocy. Burmistrz Miasta i Gminy Wleń Artur Zych poinformował, że walka z wielką wodą została przegrana.
"Przegraliśmy walkę z wielką wodą. Woda przelała się przez wały za Ośrodkiem Sióstr Elżbietanek. Powoli będzie zalewała miasteczko. Niestety, tutaj jej nie powstrzymamy. Dziękuję wszystkim, którzy tak dzielnie walczyli. Woda będzie jeszcze w kranach przez około 8 godzin. Niestety agregat na ujęciu wody jest zalany i nie zasili pomp. Będziemy starali się zapewnić prowiant i wodę" - pisał około 2 w nocy na Facebooku.
Rano na antenie TVN24 mówił o dużych stratach, choć jak podkreślił i tak dużo udało się wywalczyć. Na rynku we Wleniu jest 20 cm wody. Jeszcze trudniejsza sytuacja jest w mniejszych miejscowościach w gminie.
Lwówek się obronił
W nocy apelował o pomoc również burmistrz Gminy i Miasta Lwówek Śląski Dawid Kobiałka. "Zaczęło się! Brakuje ludzi, worków i piasku". Zabytkowy Lwówek obronił się jednak.
Przetrwaliśmy noc. Woda nie wdarła się do miasta. Główna fala przeszła około 3-4 w nocy - przekazał w rozmowie z money.pl Maksymilian Gronek, dyrektor Browaru Lwówek. - Browar jest oddalony kawałek od rzeki Bóbr. Mamy jednak worki cały czas przygotowane. Piasek jest. Wały owszem przerwało, ale w drodze na Bolesławiec, woda idzie bokami. Dwa mosty są zamknięte. Tama w Pilchowicach w nocy przelewała się w górą. Takiej wody nie było nawet podczas wielkiej powodzi w '97 - relacjonował.
Jak podkreśla, teraz sytuacja w samym Lwówku wydaje się opanowana. Większych szkód nie było. Ocalał również historyczny browar.
- Szczęśliwie stan wody gruntowej się nie podniósł do takiego poziomu, aby zalać piwnice browaru. Po deszczach niektórych miejscach przemókł dach, ale większych strat jednak nie było - wyjaśnia.
Jak zaznacza, browar działa, choć w ograniczonym składzie. - Część pracowników nie dojechała do pracy. Walczą z powodzią w swoich domach. Część dróg jest trudno przejezdnych. Wiem, że zalany został Wleń, woda płynie teraz dalej w stronę Wrocławia - dodaje dyrektor Browaru Lwówek.
Wrocław szykuje się na falę
Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk już w niedzielę ogłosił alarm przeciwpowodziowy dla Wrocławia, który uwzględnia realizację szóstego scenariusza, czyli tego najbardziej pesymistycznego. Według prognoz fala do stolicy Dolnego Śląska dotrzeć ma w środę wieczorem.
- We Wrocławiu mamy społeczne traumy wywołane wydarzeniami z 1997 roku i 2010 roku. Najgorszy scenariusz zakłada, że fala na Odrze będzie na poziomie 3100 metrów sześciennych na sekundę. Dzisiaj prognozy IMGW i RZGW mówią o wartości 2600 metrów sześciennych na sekundę. To oznacza, że na wskaźniku Trestno poziom wody wyniesie 670 cm. To mniej niż w 1997 roku - mówił Jacek Sutryk.
Wszystkie oczy zwrócone są zbiornik Racibórz, to on ma przejąć falę powodziową, by zwiększyć szanse Wrocławia i kolejnych miast i wsi na Dolnym Śląsku, Śląsku i w Opolskiem. Jego pojemność to 185 mln m sześc., co pozwalałoby na przechwycenie fali z Powodzi Tysiąclecia z 1997 roku.