Po raz pierwszy w historii zadłużenie Skarbu Państwa przekroczyło bilion złotych. Wystarczyło sześć tygodni, by dramatycznie zmalały wpływy do sektora finansów publicznych. Przez 20 dni kwietnia wpłaty do ZUS spadły o 20 proc. w porównaniu do roku poprzedniego. Ten spadek składek na ZUS to tylko zapowiedź tego, co nas czeka w tym roku w finansach publicznych – czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Z punktu widzenia bilansu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i finansów publicznych najważniejsze jest teraz pytanie o to, jak duży będzie spadek wpływów. Nie wiadomo, jak duża luka powstanie, bo też nie wiadomo, kiedy przedsiębiorcy będą w stanie płacić składki za pracowników i zleceniobiorców w takim zakresie, jak przed pandemią.
A wyniki ZUS to ledwie preludium do tego, co nas czeka w finansach publicznych. Swój scenariusz rząd przedstawi w aktualizacji planu konwergencji, który co roku składa Komisji Europejskiej. Zawiera on dane o stanie gospodarki. Z ustaleń "DGP" wynika, że punktem wyjścia jest założenie, że Polska nie uniknie w tym roku recesji. Rząd pozostaje jednak względnym optymistą, bo jego zdaniem nie będzie ona tak głęboka jak prognozowana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który założył niedawno, że nasza gospodarka skurczy się o 4,6 proc.
Wśród tych wszystkich znaków zapytania pewne jest to, że im szybciej rząd odmrozi PKB, tym mniejsze będą straty.
- Jeśli gospodarka zostanie odmrożona z końcem czerwca, realny spadek PKB powinien wynieść ok. 3,5 proc. – powiedział Marcin Czaplicki z PKO BP.
Najgorszy scenariusz to ten z drugą falą epidemii i kolejnym lockdownem jeszcze w tym roku. Wtedy straty mogłyby wynieść nawet 5,3 proc.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl