Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Przez pomyłkę dostał 10-krotność wypłaty. I zaczęły się kłopoty. Sprawa trafiła do prokuratury

208
Podziel się:

Firma transportowa z województwa lubuskiego omyłkowo przelała pracownikowi 10-krotność jego pensji. Zażądała zwrotu pieniędzy, ale pracownik stwierdził, że nie ma z czego oddać, bo konto zajął mu komornik. Według jego relacji firma co miesiąc potrącała mu część pensji. Tymczasem pracodawca twierdzi, że nie dostał ani złotówki. Końca konfliktu nie widać.

Przez pomyłkę dostał 10-krotność wypłaty. I zaczęły się kłopoty. Sprawa trafiła do prokuratury
Przez pomyłkę dostał 10-krotność wypłaty. I zaczęła się wojna. Sprawa trafiła do prokuratury (©Siwakorn - stock.adobe.com)

"Mam problem z byłym już pracodawcą. Nie otrzymałem wynagrodzenia za pracę. Zgłosiłem do PIP, lecz nie wystawili nakazu wypłaty, bo uznali, że kwestia wypłaty jest sporna. Kilka miesięcy wcześniej pracodawca omyłkowo wysłał mi przelew na kwotę 10-krotności mojego wynagrodzenia, lecz pieniądze zajął komornik. Dodatkowo zostałem oskarżony o przywłaszczenie tych pieniędzy" – taki mail napisał kilka dni temu do stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom pan Mateusz z Zielonej Góry.

Pan Mateusz był operatorem wózka widłowego w terminalu przeładunkowym w Zielonej Górze, w spółce Edredon. Pod koniec ubiegłego roku przez pomyłkę firmy dostał przelewem 17 tys. zł wypłaty, zamiast należnego 1,7 tys. zł.

Dostał za duży przelew. Nie miał jak go oddać

Według relacji pana Mateusza, chciał on zwrócić te pieniądze pracodawcy, ale okazało się, że jest to niemożliwe, gdyż bank zabezpieczył już środki na poczet zajęć komorniczych. Została mu do dyspozycji jedynie kwota wolna od potrąceń.

Zobacz także: Paliwo powyżej 6 zł? "To tylko kwestia czasu"

- Zostałem potraktowany przez pracodawcę jak oszust i złodziej. Od tamtej pory pracowałem, będąc pod szantażem - przekonuje w rozmowie z money.pl pan Mateusz. Z jego relacji wynika, że pracodawca miał mu zagrozić, że jeśli się zwolni, sprawa trafi do prokuratury. Miał również potrącać co miesiąc z wynagrodzenia nadpłacone pieniądze.

Według relacji pana Mateusza pracodawca od stycznia do lipca tego roku pobierał z jego wynagrodzenia po 800 zł miesięcznie. Nie ma na to jednak żadnych pokwitowań, bo rozliczenia były z pieniędzy, które otrzymywał "pod stołem". Pan Mateusz przekonuje, że w lipcu tego roku rozchorował się, a pracodawca zwolnił go i nie zapłacił pensji za ostatni miesiąc.

Już się raczej nie dogadają...

By odzyskać pieniądze, nasz rozmówca poprosił o interwencję Państwową Inspekcję Pracy w Zielonej Górze. Ta przeprowadziła kontrolę w zakładzie i stwierdziła bardzo wiele naruszeń przepisów i nieprawidłowości.

Jak czytamy w informacji prasowej zielonogórskiej inspekcji pracy, pracodawca nie zapewniał pracownikom bezpiecznych warunków pracy. Nie miał m.in. aktualnych wyników pomiarów instalacji elektrycznej, potwierdzających sprawność zabezpieczeń i możliwość bezpiecznej eksploatacji.

W trakcie czynności inspektor pracy skontrolował akta osobowe losowo wybranych pracowników. Stwierdził m.in. brak wskazania w informacji o warunkach zatrudnienia obowiązujących norm czasu pracy, a także sposobu potwierdzania przybycia i obecności w pracy.

Kontrola ujawniła również, że pracodawca prowadził ewidencję czasu pracy tylko w stosunku do wybranych pracowników, wobec części pracowników prowadzona była tylko ewidencja nieobecności w pracy – co jest niezgodnie z obowiązującymi przepisami.

"Zainteresowaniu inspektora pracy poddana została również sprawa przekazania na rachunek jednego z pracowników za dużej kwoty tytułem wynagrodzenia i w związku z ubieganiem się o jej zwrot, dokonywanie przez pracodawcę potrąceń w ramach wypłaty kolejnych świadczeń" - czytamy w dokumencie.

Zgodnie z art. 282 par. 1 Kodeksu pracy niewypłacenie w ustalonym terminie wynagrodzenia za pracę lub innego świadczenia przysługującego pracownikowi, bezpodstawne obniżenie albo bezpodstawne potrącenie z tego wynagrodzenia lub świadczenia stanowi wykroczenie przeciwko prawom pracownika.

Inspektor ukarał spółkę mandatem karnym. Pracodawca z kolei zgłosił sprawę niespłaconych pieniędzy do prokuratora. – Policja przesłuchała mnie w sprawie o przywłaszczenie pieniędzy, pobrano ode mnie odciski palców. Czekam na dalszy rozwój wypadków – wzdycha ciężko pan Mateusz.

Członek zarządu spółki Edredon (zastrzegł swoje imię i nazwisko do wiadomości redakcji) w rozmowie z money.pl przyznaje, że przelał omyłkowo na konto swojego pracownika zawyżoną kwotę 17 tys. zł i zgodził się, by ten mógł ją zwrócić w kolejnych miesiącach, jednak był z tym problem. Twierdzi, że pracownik nic nie spłacił. Miał wymawiać się m.in. komornikiem.

Z informacji, jakie uzyskał przedsiębiorca, wynika, że część pieniędzy, które zostały przelane pracownikowi omyłkowo, faktycznie zostały zabezpieczone na specjalnym koncie technicznym na poczet długów pracownika, ale część z nich została wypłacona.

Twierdzi on również, że kiedy stanowczo zaczął upominać się o swoje pieniądze, pan Mateusz nie pojawił się w pracy. I to dlatego został zwolniony. Przedsiębiorca przyznaje, że po zwolnieniu pana Mateusza w jego firmie pojawili się kontrolerzy z inspekcji pracy, nadzoru technicznego oraz z sanepidu.

Nasz rozmówca wraz ze swoim wspólnikiem czekają na decyzję prokuratora w sprawie przywłaszczenia pieniędzy.

Pieniądze trzeba oddać, ale przymuszać do pracy nie wolno

Adwokat Marek Jarosiewicz z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski i główny prawnik stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom przypomina, że omyłkowo przelana pracownikowi "nadwyżka" ponad należne mu wynagrodzenie stanowi bezpodstawne wzbogacenie pracownika, a więc powinna być zwrócona pracodawcy.

Zdaniem prawnika fakt, że pieniądze przejął komornik, nie ma tu większego znaczenia, bo korzyść pracownika polegała na tym, że jego zadłużenie, które ma u komornika, zostało zmniejszone. - Jeśli pracownik nie zwróci dobrowolnie pieniędzy, a strony nie dojdą do porozumienia, pracodawcy pozostaje wytoczenie powództwa przeciwko pracownikowi o zapłatę do sądu cywilnego – informuje adwokat.

Jednocześnie Jarosiewicz podkreśla, że pracodawca może domagać się zwrotu pomyłkowo przelanych pieniędzy. Nie oznacza to jednak, że może narzucić pracownikowi, iż będą one potrącane z pensji. Nie może mu również arbitralnie wstrzymywać wypłaty należnego wynagrodzenia.

Jest dokładnie przeciwnie. Zgodnie z przepisami Kodeksu pracy tego rodzaju należności mogą być potrącane z wynagrodzenia wyłącznie za zgodą pracownika wyrażoną na piśmie.

Podsumowując, pracodawca nie może przymusić pracownika do "odrobienia" swej straty. Jeżeli pracownik nie zgadza się na dokonywanie potrąceń z wynagrodzenia, pracodawca, owszem, może żądać zapłaty, jednakże powinno to nastąpić poprzez odpowiednie powództwo, a następnie egzekucję komorniczą.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(208)
WYRÓŻNIONE
OLO
3 lata temu
1.7 zł wypłaty ludzie to już jest niewolnictwo nie wyobrażam sobie jak Mona tak żyć
Alek
3 lata temu
Pracodawca wysyła oświadczenie do komornika i ten musi zwrócić. Jest na to ustawa. Wyłączenie środków z egzekucji. To artykuł pisany na kolanie-wymyślony
zxc
3 lata temu
Mam jednoosobową działalność, jeszcze przed rządami PISu, gdy dawało się jakoś pracować, pomyślałam o pracowniku. Wróciłam do domu z teczką papierów grubą na około 15 cm, wszystkie odnośnie zatrudnienia nowego człowieka, poczytałam wymagania, np druga toaleta dla niego, szatnia, itd i doszłam do wniosku ze żeby zatrudnić tego drugiego muszę zatrudnić trzeciego który ogarnie urzędnicze pomysły i wymagania i jeszcze wziąć kredyt na nazwijmy to infrastrukturę biurową dla niego. Pracuję sama, i dzięki Bogu, bo jak czytam co stwierdzili inspektorzy, jakie były uchybienia, to włos mi się jeży.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (208)
Krzysztof P
2 lata temu
Ja to widzę tak. Pracodawca pomylił się i gdyby nie usiłował wymusić szybkiej spłaty to gostek nadal pracował by w tej firmie i spłacił by wszystko. Zastanawiające jest te 1.7 tys. Wynagrodzenia bo jeżeli to było jako wynagrodzenie za prace a resztę było pod stołem to czy nie została właśnie otwarta puszka pandory w której firma jest na straconej pozycji. Bo 1.7 na takim stanowisku daje wiele do myślenia.
Polak
2 lata temu
Przepraszam ale jak czytam belkot prawniczy to śmiać mi się chce. Pracownik łamie prawo bo bezprawnie, bezpodstawnie,nieswiadomie wzbogacił z winy pracodawcy. Mógł robić przelewy całości wynagrodzenia a nie tylko część. Bo 1.7 zł za prace na tym stanowisku to jest podejrzanie niskie wynagrodzenie. A jak resztę płacił pod stołem zeby komornik nie zabierał ( co prawdopodobnie mialo miejsce) to czy pracodawca nie złamał prawa bo od tych pieniędzy nie płacił podatków ?? A biorąc pod uwagę nieprawidłowości we firmie które wykryto to powinno dac do myślenia Ok pracownik dostał więcej niż powinien otrzymac, komornik zabiera kasę to jak ma pracownik te pieniądze oddać? Ma umierać z głodu bo musi oddać to czego nie zabrał komornik? Pracodawca musi poczekać aż pravownik splaci zobowiązania i wtedy odda. Można się dogadać i niech spłaca po trochu z tej kasy która ,,dostawał pod stołem,, ale jak zabieral więcej bo chciał odzyskać jak najszybciej te pieniądze to się zwolnił bo nie miał z czego żyć. Jak komornik oddal część to pracownik powinien oddać to pracodawcy.
Pan Nieszczęś...
3 lata temu
Jak ktoś ma obiekcje to zapraszamy na Polsat News tam chociaż prawdę przedstawili
Ania
3 lata temu
Pierwszy raz człowiek dostał pensje na poziomie UE
Rozwiązanie
3 lata temu
Rozwiązanie: pracodawca podwyższa wynagrodzenie, pracownik spłaca komornika i długi wobec pracodawcy:)
...
Następna strona