Uczestnicy protestu szli w 150-osobowych grupach, aby nie łamać obostrzeń związanych z pandemią. Po godz. 13 dotarli na Aleje Ujazdowskie, przed KPRM, której gmach został odgrodzony barierkami, za którymi stoją policjanci.
Protest, na który przyjechali związkowcy z różnych części Polski, składa się z pracowników sądów, prokuratury, urzędów skarbowych, muzeów, urzędów celno-skarbowych, policji, Służby Więziennej czy urzędów wojewódzkich. Protestują też cywilni pracownicy MON, który da podwyżkę, ale tylko żołnierzom.
Ponadto protestujący ustawili naprzeciwko budynku bryłę lodu w kształcie okienka kasowego z logiem NSZZ "Solidarność" i napisem "KASA. Żądamy 12 procent". Ma ona symbolizować zamrożenie płac w budżetówce, które w dobie bijącej rekordy inflacji oznacza obniżkę pensji.
Protest budżetówki w Warszawie
Przypomnijmy, że pensje w sferze budżetowej w 2022 r. nie będą, jak planowano, zamrożone. Przyszłoroczne podwyżki wyniosą 4,5 proc., ma zostać również odmrożony Fundusz Nagród. Związkowcy mówią jednak, że oferta rządu przyszła za późno, i że dla wielu grup zawodowych jest niewystarczająca.
– 4,5 proc. podwyżki przy inflacji 6 proc., jaką mamy już teraz, to jak splunięcie nam w twarz! – mówiła niedawno przewodnicząca Związkowej Alternatywy w Krajowej Administracji Skarbowej Agata Jagodzińska. - Skoro finanse państwa są w takim świetnym stanie, to niech rząd podzieli się pieniędzmi z nami i niech wypłaci nam to, co już jest winien - podkreślała.
Co będzie, jeśli rząd nie spełni oczekiwań pracowników budżetówki? - Nie wolno nam strajkować, ale możemy zadbać o swoje zdrowie, możemy też pracować wolniej. Zwroty VAT-u mogą nie być już takie szybkie – wyliczyła Jagodzińska.