W 2019 roku liczba mieszkańców naszego kraju zmniejszyła się o 28 tys. - wynika z danych GUS. Na koniec grudnia ludność Polski liczyła 38 mln 383 tys.
Z negatywnym trendem w demografii mamy do czynienia od kilku lat. To wina przede wszystkim ujemnego przyrostu naturalnego, który utrzymuje się od 2013 roku. W ubiegłym roku liczba urodzeń była o około 35 tys. niższa niż liczba zgonów.
Eksperci GUS zwracają uwagę na to, że w ostatnich latach przyrost naturalny jest zazwyczaj dodatni na wsiach i to miasta psują statystyki, bo tam w większości jest ujemny. Tym samym, gdyby nie naturalny przepływ ludzi ze wsi do miast, te drugie by się wyludniały.
Najgorzej na Śląsku. Najlepiej w Małopolsce
W pierwszym półroczu 2019 roku na blisko 940 miast w prawie 690 więcej osób umarło, niż się narodziło. Jedynie w 226 miastach bilans ten był dodatni. Patrząc szerzej, na plus wyróżnia się województwo małopolskie, wielkopolskie i pomorskie. W pozostałych przyrost naturalny był ujemny. Zdecydowanie najgorsza sytuacja jest na Śląsku, gdzie z rejestrów zniknęło prawie 7 tys. osób.
Jak widać po mapce, trudno się doszukiwać zależności geograficznych w odniesieniu do demografii. Województwa z największym ujemnym i dodatnim przyrostem naturalnym sąsiadują ze sobą. Nie ma też klasycznego podziału na wschód i zachód, który widoczny jest np. na rynku pracy.
W których miastach sytuacja jest najtrudniejsza? Nominalnie najwięcej mieszkańców ubyło w Łodzi — ponad 2 tys. Mimo że urodziło się całkiem sporo, bo ponad 2800 dzieci. Drugie najgorsze miasto to Częstochowa, gdzie zgonów było o 683 więcej niż narodzin.
Czytaj więcej: Emerytura zależna od liczby dzieci? Nowy pomysł rządu
Oczywiście w tego typu statystykach dominują największe miasta. Jak ma się więc przyrost naturalny na każde tysiąc mieszkańców? Tu okazuje się, że najgorzej jest w Wałbrzychu. Z rejestrów ubyło prawie 9 osób na każdy tysiąc mieszkańców. W pierwszym półroczu 2019 roku urodziło się tam 364 dzieci, a zmarło aż 857 osób.
Kraków przed Warszawą
Problemu z przyrostem naturalnym nie ma w Krakowie. Tam w pół roku narodzin było o 651 więcej niż zgonów. To najlepszy wynik w Polsce. Na każde tysiąc mieszkańców przybyły w rejestrach prawie dwie osoby (1,7). Wśród miast liczących co najmniej 100 tys. mieszkańców lepszy współczynnik przyrostu naturalnego miał tylko Rzeszów (2,6).
Co ze stolicą? Warszawa, jako jedyne miasto, może się pochwalić ponad 10 tys. dzieci, które urodziły się w pierwszym półroczu 2019 roku. To dwukrotnie większa liczba niż w drugim w rankingu Krakowie. Jednak ze względu na nieco większą umieralność, musi uznać wyższość dawnej stolicy, ale tylko jej.
Z największych miast dodatni przyrost naturalny miały oprócz Warszawy, Krakowa i Rzeszowa także Gdańsk, Olsztyn, Wrocław, Poznań i Białystok.
Czytaj więcej: Ranking gmin. W niektórych ludzie rodzą się przedsiębiorcami
"Obserwowane procesy demograficzne wskazują, że sytuacja ludnościowa Polski nadal pozostaje trudna. W najbliższej perspektywie nie można oczekiwać znaczących zmian gwarantujących stabilny rozwój demograficzny" - ostrzegają eksperci GUS.
W raporcie dotyczącym sytuacji społeczno-gospodarczej w 2019 roku wskazują, że niski poziom dzietności, występujący od ponad ćwierćwiecza, będzie miał negatywny wpływ także na przyszłą liczbę urodzeń, ze względu na zmniejszającą się liczbę kobiet w wieku rozrodczym. Zjawisko to jest dodatkowo potęgowane wysoką skalą emigracji Polaków za granicę (szczególnie dotyczy to emigracji czasowej ludzi młodych).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl