Jak podaje źródło "Wyborczej", w czwartek w newsroomie Telewizyjnej Agencji Informacyjnej z pracownikami spotkali się Michał Adamczyk, jego zastępca Samuel Pereira i nowy szef "Wiadomości" TVP Marcin Tulicki. Uspokajali oni nastroje i tłumaczyli, że choć rząd Donalda Tuska zapowiedział głębokie zmiany w mediach publicznych, to zgodnie z prawem nic szybko nie da się zrobić.
- Przyszliśmy podtrzymać was na duchu - miał powiedzieć Michał Adamczyk. - W obliczu różnych doniesień medialnych, które się pojawiają, chcielibyśmy was uspokoić - nie ma żadnej formuły prawnej, żadnego działania zgodnego z prawem, na podstawie którego moglibyśmy telewizję oddać. Każde działanie jest niezgodne z prawem, są ekspertyzy na to, co proponują - mówił szef TAI, cytowany przez źródło "Wyborczej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Głębsze zmiany dopiero w 2025 roku?
Adamczyk miał też stwierdzić, że jakiekolwiek głębsze zmiany będą możliwe dopiero latem 2025 roku - czyli po tym, jak skończy się kadencja prezydenta Andrzeja Dudy. Do tego czasu prezydent może wetować potencjalne ustawy, które miałyby wprowadzić rewolucję w mediach publicznych.
Samuel Pereira miał z kolei mówić, że Rada Mediów Narodowych i władze TVP podjęły decyzje, które również mają zabezpieczyć telewizję publiczną w takim kształcie, w jakim funkcjonuje obecnie - donosi "Wyborcza".
Poprosiliśmy biuro prasowe TVP o odniesienie się do doniesień "Wyborczej". Odpowiedź opublikujemy, gdy tylko ją dostaniemy.