O wydatkach polityków zrobiło się głośno, gdy na światło dzienne wyszły wydatki poselskiej pary Kingi Gajewskiej i Arkadiusza Myrchy. Małżonkowie pobierają z Kancelarii Sejmu co miesiąc łącznie 7750 zł ryczałtu na wynajem mieszkania w Warszawie.
Jak wyjaśnialiśmy parlamentarzystom, którzy nie mieszkają w stolicy, przysługuje pokój w Domu Poselskim albo pieniądze na wynajęcie mieszkania. Kwota ta wynosi 4 tys. zł. Sprawa budzi kontrowersje, bo Kinga Gajewska przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku zadeklarowała, że mieszka w Błoniu, z którego podróż pociągiem do Warszawy zajmuje niecałą godzinę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czujni obywatele postanowili przyjrzeć się także wydatkom Gajewskiej i Myrchy w poprzedniej kadencji Sejmu. Okazało się, że z pieniędzy, które otrzymują na prowadzenie swoich biur, kupili cztery ekspresy do kawy, dwa odkurzacze i zegarek Apple Watch.
To jednak tylko czubek góry lodowej. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", posłowie wydają publiczne pieniądze lekką ręką. Na potęgę wymieniają telefony na najnowsze iPhone'y, kupują sprzęt elektroniczny, a także wyposażenie z górnej półki.
Przyzwoitości i skromności nie uregulują żadne przepisy - powiedział w Radiu Zet Krzysztof Paszyk, minister rozwoju i wyciągnął z kieszeni swój telefon. - Ja mam smartfon Samsunga, który kupiłem na potrzeby swojego biura poselskiego. Wartość: 600 zł. Podobny telefon służył mi w poprzednich kadencjach. Każdy musi zacząć od siebie - stwierdził.
Paszyk: posłowie mają prawo do dodatku
Sprawę Kingi Gajewskiej i Arkadiusza Myrchy skomentował tak:
- Tam padło wiele nieprawd - ocenił Paszyk. - Dobrze, by było to uściślić, bo łatwo osądy wydawać, a szkoda jak to nie jest zgodne z rzeczywistością. Mają prawo do dodatku. To nie jest afera taka, jaką niektórzy próbują lansować - dodał.