- Byłem tu rok temu. Nie było gdzie igły włożyć - mówi mi turysta ze stolicy. Jest sobota 16 maja, a Kołobrzeg świeci pustkami.
To niecodzienny widok - Kołobrzeg to jeden z najpopularniejszych kurortów w Polsce. Według badania GUS z 2017 r. więcej turystów przyjeżdża w Polsce tylko do Warszawy i Krakowa. Mniej osób odwiedza natomiast takie miejsca, jak Gdańsk, Gdynię, Zakopane czy Wrocław.
Czemu więc w środku maja, gdy w Kołobrzegu trwa już właściwie sezon, turystów jest jak na lekarstwo? Odpowiedź "koronawirus" byłaby zbyt prosta - choć oczywiście wszystko ma związek z epidemią.
Jak sytuację widzą restauratorzy i hotelarze? Przyznają - nie jest łatwo. I od razu wskazują, kogo w Kołobrzegu brakuje.
Dumą kurortu jest pięciogwiazdkowy hotel Aquarius, uznawany za jeden z najlepszych na całym Wybrzeżu. Słyszę, że w weekend było zajętych tylko siedem pokoi. Z restauracjami również kiepsko. Większość jest nieczynna, niektóre sprzedają dania na wynos. - Ale to i tak ułamek zwykłych obrotów o tej porze. Po weekendzie otwieramy restaurację, może będzie lepiej. Choć bez Niemców to nie to samo - mówi mi kelnerka z jednego z lokali.
Zdaniem mieszkańców kurortu, to właśnie brak Niemców powoduje pustki. Oni Kołobrzeg uwielbiają. Według raportu GUS ponad 97 proc. zagranicznych gości w Kołobrzegu to właśnie nasi zachodni sąsiedzi. Żaden inny kurort w Polsce nie jest tak lubiany przez Niemców. Nawet Świnoujście, choć leży tuż przy niemieckiej granicy.
Puste okolice kołobrzeskiego molo to rzadki widok w maju
Dopóki granice są pozamykane, kurort do życia więc nie wróci. A jeśli się otworzą? W końcu wicepremier Jadwiga Emilewicz mówi, że będzie to możliwe już po 15 czerwca. - Może to pomóc, ale wcale nie musi - tłumaczy mi lokalny przedsiębiorca.
Kurort grupy wysokiego ryzyka
- Bo nasza grupa docelowa, to grupa największego ryzyka - wyjaśnia. No właśnie - Kołobrzeg to zdecydowanie bardziej uzdrowisko niż typowy kurort jak Mielno, Międzyzdroje czy Władysławowo. Miasto jest znane przede wszystkim z sanatoriów czy domów uzdrowiskowych. Te są przeznaczone przede wszystkim dla seniorów, ale też dla osób zmagających się z chorobami. A właśnie takie osoby mogą najbardziej ucierpieć po zarażeniu się koronawirusem.
Restauracje stosują środki ostrożności - i liczą, że klienci jednak się pojawią
Taka "specjalizacja" przyciągała do Kołobrzegu setki tysięcy osób. Teraz jednak atut kurortu jest przyczyną jego problemów. Bo nawet gdy sytuacja epidemiczna się poprawia, to osoby z grupy ryzyka niekoniecznie myślą o wypoczynku w sanatoriach. Podobnie zresztą jak inni turyści, myślą raczej o ustronnych miejscach, z dala od tłumów.
- Wydaje mi się, że Międzyzdroje czy Rewal są teraz w lepszej sytuacji. Bardziej kojarzą się z zabawą i krótkim wypoczynkiem niż my. Kołobrzeg to miejsce na długi, spokojny wypoczynek - opowiada restauratorka.
Niektórzy zachowują jednak delikatny optymizm. - Dla sanatoriów sezon jest pewnie stracony. Ale jest mnóstwo innych atrakcji. Latarnia, muzeum oręża, rejsy torpedowcem... Fakt, są teraz pustki, ale to też przez pogodę. Jest zimo i wieje. Jak się wypogodzi, to chociaż Polacy przyjadą na weekend czy na kilka dni - opowiada lokalny przedsiębiorca.
- Nie zmienia to jednak faktu, że bez Niemców to jest tu dramat - rzuca na koniec rozmowy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie