Sierpniowe tąpnięcie zysków z eksportu ropy ograniczyły dochody Rosji z podatków do 8 mld dol. Rok wcześniej było to o 5 mld dol. więcej - informuje "Economist", powołując się na ustalenia firmy konsultingowej Rystad Energy.
Brytyjski dziennik ustalił, że reżim Władimira Putina obrał trzy ścieżki do zapełnienia budżetu, w którym powiększa się deficyt. Celem jest uzupełnienie rosyjskiego arsenału broni, którą traci w wyniku kontrofensywy Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny w górę, wydobycie w dół
Pierwszą metodą ma być podniesienie cen za baryłkę ropy. Kreml uznał, że skoro nie może sprzedać tyle surowca, co przed sankcjami, to chociaż więcej zarobi na tych kontrahentach, którzy nie odwrócili się od Rosji po jej ataku na Ukrainę.
Pomóc w tej strategii pomaga pośrednio Arabia Saudyjska, która obniżyła wydobycie surowca. Automatycznie cena baryłki podskoczyła do 90 dol. Pierwszy raz w tym roku. Rosja we wtorek Rosja ogłosiła, że przedłuża do końca roku ograniczenie wydobycia ropy o 300 tys. baryłek dziennie.
"Economist" zaznacza, że w transporcie surowca pomaga flota tankowców, która pływa pod banderami Wysp Marshalla, Panamy, Chin, Kamerunu, Liberii, Belize, Brazylii, Indii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Zdaniem tygodnika Zachód nie ma prawdopodobnie zamiaru mocno w tym przeszkadzać w obawie, że ropy zabraknie na globalnym rynku.
Czy Putin znajdzie pieniądze na wojnę w Ukrainie?
Druga strategia reżimu to sprzedaż w większej ilości droższych, rafinowanych produktów naftowych, a zwłaszcza oleju napędowego.
Trzeci sposób Kremla na zrekompensowanie sobie strat związanych z sankcjami, to wykorzystanie nowych kanałów dystrybucji i transportu. Rosja - jak pisze tygodnik - po chichu zwiększa dostawy ropociągami do Węgier i Czech. Ponadto reżim otwiera nową, krótszą drogę dostaw do Chin.
Czy pomysły Kremla są skazane na sukces? Niekoniecznie. "Economist" podsumowuje, że o tym, czy zyski Rosji ze sprzedaży ropy istotnie wzrosną, zdecyduje głównie stan globalnej gospodarki.