Zajęcie Krymu może i jest ważne dla Rosji ze strategicznego punktu widzenia, zadowoliło też imperialnie zorientowanych obywateli, ale zdecydowanie się nie opłacało. Sankcje spowolniły wzrost gospodarki, opóźniając kraj o lata. Gdy świat rósł w wysokim tempie, rosyjski niedźwiedź poruszał się ociężale.
Czwarty kwartał ubiegłego roku sugeruje, że okres "smuty" przynajmniej chwilowo został przerwany. Jak oszacowało rosyjskie Ministerstwo Gospodarki, wzrost PKB w 2018 roku przyśpieszył do 2 proc. - podaje Bloomberg. To liczba oczywiście niepowalająca na kolana - szczególnie dla Polski, która notowała 5,1-proc. wzrost - ale w przypadku Rosji tak dobrze nie było od sześciu lat.
- W 2019 roku będzie już gorzej. Ale wciąż jest potencjał na odbicie w 2020 roku - twierdzi Scott Johnson, ekonomista Bloomberg Economics.
Zobacz też: "Trump może oddać Putinowi Ukrainę lub bezpieczeństwo Europy Wschodniej"
Władimir Putin w ubiegłorocznych wyborach obiecał powrót wysokiego tempa gospodarki. Rosja miała przekroczyć średnią światową. I jest, poszło w górę, choć jeszcze nie powyżej globalnej średniej. Tyle że dla konsumentów niewiele z tego "wzrostu" wynika.
Ci nadal walczą ze stagnacją wynagrodzeń i inflacją. Co więcej, wzrosły podatki od konsumpcji, a wiek emerytalny podwyższa się do takiego, jak mamy obecnie w Polsce. Proces podwyższania potrwa od 2019 do 2028 r. Do tego ograniczono wydatki na ochronę zdrowia. I to wszystko mimo odnotowania jednej z najwyższych nadwyżek budżetowych od dekady - około 3 proc. PKB. Przeciętny Rosjanin w ankietach odpowiada jednak, że sytuacja się pogarsza.
Wielkie inwestycje syberyjskie
Putinowi potrzebne są pieniądze na inwestycje państwa. I to właśnie z tychże inwestycji wziął się wzrost wskaźnika PKB. Bloomberg wskazuje na gigantyczne nakłady na projekt wydobycia gazu na Syberii. Gazociąg "Power of Siberia" ma liczyć 2,2 tys. km i prowadzić do granicy z Chinami, m.in. po dnie rzeki Amur. Uruchomienie transportu zaplanowano już na grudzień 2019 roku.
Łączny koszt budowy infrastruktury dojdzie do 20 mld dol. Po jej uruchomieniu w ciągu trzydziestu lat Chiny mają odebrać 38 mld m.sześc. gazu z Power of Siberia. Mimo sankcji Putinowi udało się zorganizować finansowanie. Państwowe banki i instytucje finansowe oraz rosnące zyski rosyjskich firm, w tym Gazpromu, oraz budżet państwa okazały się wystarczająco zasobne.
Rosyjski gaz ma zapewniony zbyt, bo będzie go potrzebować nie tylko chińska energetyka i przemysł chemiczny. Niemcy przestawiają się z atomu i węgla na ten właśnie surowiec oraz odnawialne źródła energii. Teraz kluczowa jest kwestia obsłużenia popytu i dostarczenia gazu gazociągami, w tym Nord Stream i wspomnianym Power of Siberia.
Putin deweloperem
A to nie wszystko, jeśli chodzi o państwowe inwestycje. Duże pieniądze przeznaczone zostały na modernizację miast. W ostatnich czterech latach w Moskwie rząd zainwestował 32 mld dol. Obecnie duże środki idą do 40 mniejszych miast, gdzie mieszka 23 mln ludzi. Skorzystają ośrodki od europejskiej części Rosji aż do Dalekiego Wschodu. W ubiegłym roku wydano tam równowartość 1,5 mld dol. na przekształcenie kolei, ulic i skwerów, a obiecano kolejne miliardy.
- Podróżują po całej Europie i podoba im się. Teraz chcieliby, żeby Rosja też wyglądała jak Zachód - mówi dziennikarzowi Bloomberga Abbas Galliamow, konsultant polityczny, kiedyś pracujący dla rządu Putina.
80 proc. Rosjan mieszka w miastach i ideą Putina jest, by ludzie nie pchali się na siłę do Moskwy. Zatrudniono na całym świecie architektów, wsparto tych lokalnych i przygotowano program usprawnienia i zwiększenia atrakcyjności 40 miast, od Nowosybirska po Jekaterinburg i Władywostok. Choć wielu Rosjan narzeka, że te pieniądze mogą być wydane inaczej, to z drugiej strony moskwiczanie są ze zmian w swoim mieście bardzo zadowoleni - raport PwC wskazuje, że nawet najbardziej spośród 14 największych miast świata.
Jednym z beneficjantów inwestycji jest 49-tysięczne obecnie miasto Torżok w obwodzie twerskim, położone na trasie między Moskwą a Petersburgiem. Doprowadzenie tam szybkiej kolei Lastoczka z Moskwy zwiększyło atrakcyjność miejscowości i wiele osób się tam przeprowadza.
Prawie 12-milionowa metropolia moskiewska się rozrosła i mieszkańcy potrzebują alternatywy, a oddalone o 250 km miasto może ją dać. Kolej dojeżdża do Moskwy w dwie i pół godziny. Na razie tysiącletnia historia Torżoku i łatwość dojazdu przyciąga moskiewskich turystów. To taki rosyjski Kazimierz Dolny.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl