Rosyjski Gazprom poinformował w piątek o całkowitym wstrzymaniu przesyłu gazu prowadzącym do Niemiec rurociągiem Nord Stream 1 z powodu usterki w turbinie tłoczni. Strona niemiecka przekazała, że nie ma przyczyn technicznych, które uzasadniałyby taki krok.
To nie pierwszy raz, gdy Rosja używa wobec Europy gazowego szantażu. Pojawia się pytanie, ile to będzie nas kosztowało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojna gazowa w Europie. Koszty
Jak wyjaśnia "Puls Biznesu", Europa jest w stanie uzupełnić ok. 80 proc. strat z tytułu zatrzymania importu z Rosji. "Mimo to jakaś luka pozostanie i może zmusić niektóre kraje unijne do bardziej radykalnych metod redukcji popytu, np. zatrzymania produkcji w niektórych branżach" - czytamy.
Dziennik dodaje, że wśród dużych gospodarek najbardziej narażone na skutki wojny gazowej są Niemcy.
Szacunki strat w PKB, jakie poniosą Niemcy z tytułu odcięcia dostaw gazu z Rosji, wahają się od 0,3 do niemal 7 proc. W pierwszym przypadku doszłoby do lekkiego spowolnienia, w drugim do głębokiej recesji podobnej do tej z 2009 lub 2020 r. - zauważa gazeta.
Zastrzega jednak, że głębokiej recesji można uniknąć. Powodów takiej sytuacji jest kilka. "Przede wszystkim już dziś oszczędności w zużyciu energii oraz stan napełnienia magazynów są większe od oczekiwań, a zimą wysiłek oszczędnościowy będzie prawdopodobnie jeszcze znacznie większy. Ponadto wstrząs cenowy uruchomi wiele pozytywnych dostosowań podażowych" - czytamy.
"PB" podsumowuje, że idziemy w Europie prawdopodobnie w stronę umiarkowanej recesji. "Pamiętajmy też o tym, że dla nas oznacza to krótkookresowy ból i szybszą transformację w dłuższym okresie, a dla Rosji - trwałą utratę najważniejszego rynku zbytu" - pisze.