Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Putin wykorzystał plan transformacji i pchnął Europę w kierunku paliw kopalnych. Dziś za to płacimy

Podziel się:

Tuż po ogłoszeniu ambitnych planów dążenia do neutralności klimatycznej, Unię sparaliżowała pandemia zakończona ożywieniem gospodarczym. To był wymarzony moment dla Władimira Putina. Poprzez sączenie dostaw gazu, doprowadził finalnie do gwałtownego wzrostu cen energii, który odczuwa przede wszystkim Polska. Nasz kraj chciałby częściowego poluzowania rygorów klimatycznych. Wspólnota jednak prze w odwrotnym kierunku.

Putin wykorzystał plan transformacji i pchnął Europę w kierunku paliw kopalnych. Dziś za to płacimy
Putin wykorzystał plan transformacji i pchnął Europę w kierunku paliw kopalnych (PAP, PAP/EPA/ROBERT GHEMENT)

W związku z trudną sytuacją na rynku energii pojawiły się głosy, by poluzować klimatyczny plan Unii Europejskiej. Pomysł taki forsują przede wszystkim Polska i Węgry. Bruksela jednak nie chce słyszeć o odraczaniu rewolucji czy też o luzowaniu jej założeń. Rządy 11 państw, w tym m.in. Niemiec, Hiszpanii czy Danii naciskają, by utrzymać w ryzach plany dotyczące neutralności.

Nadszedł czas, aby być odważnym i zdecydowanie ruszyć do przodu z zieloną transformacją. Wszelkie opóźnienia lub wahania jedynie przedłużą naszą zależność energetyczną – podkreślają ministrowie w dokumencie cytowanym przez agencję Bloomberga.

W środowym wystąpieniu szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podkreśliła, że unijne plany transformacji energetycznej pozostają aktualne, pomimo zawirowań na rynku surowców wywołanych przez Rosję.

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

Zobacz także: Putin przygotował się do wojny. Wywołał kryzys energetyczny

– Agresywna decyzja Rosji jest dla nas kolejnym dowodem na to, że musimy stawiać na partnerów, którzy są godni zaufania i budować naszą niezależność energetyczną – przekonywała przewodnicząca Komisji. Trudno od niej oczekiwać zmiany nastawienia – Europejski Zielony Ład jest sztandarowym programem od początku jej kadencji. To właśnie na nim buduje swoją polityczną pozycję.

Nie oznacza to jednak, że polska dyplomacja odbija się w Brukseli od politycznego "betonu". Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego przed kilkoma dniami przyjęła poprawkę autorstwa Jerzego Buzka, wykluczającą z systemu EU ETS instytucje finansowe.

Wkrótce nad tą kwestią pochylą się europosłowie. Ewentualne zielone światło od nich może przyczynić się do zmniejszenia kosztów produkcji energii w Polsce, dziś opartej głównie na węglu. W money.pl pisaliśmy, dlaczego to istotne dla naszego państwa.

Rośnie zużycie węgla

W Europie zatem ścierają się dziś dwa różne spojrzenia: czasowe zawieszenie Europejskiego Zielonego Ładu i wykorzystanie obecnych zawirowań, by jeszcze mocniej przeć w kierunku neutralności. Rozstrzygnięcie tej rywalizacji poznamy z czasem, obecnie jednak niedobory gazu na rynku sprawiły, że wzrasta zużycie węgla na świecie. W 2021 roku na świecie wytworzono najwięcej energii w historii; o 9 proc. więcej niż w 2020 roku. Tak wskazują dane Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE).

W 2022 roku nie będzie lepiej. Agencja spodziewa się prawie 2-procentowego wzrostu spalania węgla do rekordowego poziomu 8 mld ton. Jego zużycie na tym poziomie ma utrzymać się co najmniej do 2024 roku.

"Wszystkie dowody wskazują na pogłębiającą się przepaść między ambicjami i celami politycznymi z jednej strony a realiami obecnego systemu energetycznego z drugiej" - alarmuje MAE w komunikacie. I szacuje, że emisja CO2 z węgla w 2024 roku będzie o co najmniej 3 mld ton wyższa, niż w scenariuszu zakładającym osiągnięcie zerowego poziomu emisji netto do 2050 roku.

Jednak Marcin Kowalczyk, WWF Polska, ekspert Koalicji Klimatycznej, uważa, że rozpatrywanie dążeń do neutralności klimatycznej w perspektywie działań w latach 2022-2024 jest "trudne".

– Owszem, w latach 2022-24 może nadal występować wzrost zużycia węgla w Europie, m.in. ze względu na ceny gazu – oraz obecne problemy w Ukrainie – ale tu, po pierwsze, spojrzeć należałoby raczej na łączne wykorzystanie paliw kopalnych, a po drugie na to, że założenia europejskiej polityki klimatycznej nie uległy zmianie i nawet Niemcy raczej sugerują zaostrzanie jej, niż łagodzenie. Zatem nie można mówić o odejściu od głównego celu neutralności – co najwyżej o zmianie ścieżki dojścia doń – mówi w rozmowie z money.pl.

– W perspektywie globalnej – państwa rozwijające się, do których zaliczają się m.in. Chiny i Indie, zgodnie z zasadami Porozumienia Paryskiego, wskazywały swe cele w odniesieniu do swojego scenariusza "Business as Usual" – i na tę chwilę wyznaczają moment osiągnięcia najwyższego poziomu swoich emisji (co uzależnione jest też od pomocy - m.in. finansowej - z państw rozwiniętych). Niemniej oba te państwa mają już wyznaczone swoje cele neutralności, odpowiednio 2060 dla Chin i 2070 dla Indii. Dodatkowo Indie chcą – jeśli otrzymają stosowne wsparcie – produkować w roku 2030 połowę energii z OZE – przekonuje ekspert.

Rosja uderzyła w bezpieczeństwo Polski?

W objęcia węgla państwa europejskie pcha przede wszystkim polityka rosyjska. Kreml dąży do destabilizacji sytuacji w Europie poprzez ograniczenia dostaw gazu, czy też poprzez całkowite ich wstrzymanie do państw niepłacących w rublach. Taki los spotkał we wtorek Polskę i Bułgarię. Rosjanie tę decyzję podjęli znienacka, lecz nasi politycy zapewniają, że są na taką ewentualność przygotowani.

- Od pierwszego dnia wojny deklarujemy, że jesteśmy gotowi na pełną niezależność od rosyjskich surowców – zapewniała minister klimatu Anna Moskwa.

Z Rosji płynęło do polskich 9 mld m sześc. gazu rocznie, podczas gdy krajowe zużycie wynosi 20 mld m sześc. Surowiec ze Wschodu odpowiadał zatem za około 45 proc. zapotrzebowania Polski.

Jednak szefowa resortu klimatu i rządowy pełnomocnik Piotr Naimski zapewniali, że jesteśmy przygotowani na tę sytuację. Wskazywali też, że już dziś mamy możliwości zastąpienia surowca rosyjskiego za sprawą: gazoportu w Świnoujściu (6,5 mld m sześc. rocznie), rewersu z gazociągu jamalskiego (5,5 mld m sześc.), od maja z Litwy (2,5 mld m sześc.), a od października ma być uruchomiony Baltic Pipe z Norwegii (10 mld m sześc.).

Interkonektory dostarczą nam surowiec z Niemiec (1,5 mld m sześc.) oraz od lata ze Słowacji (około 5 mld m sześc.). W razie potrzeby również Czesi mogą przesłać nam gaz, a to zapewnia dodatkowe około 1 mld m sześc.

Mamy też wypełnione magazyny w około 75 proc., co – zdaniem przedstawicieli rządu – pozwoli nam przetrwać w tym newralgicznym momencie. Szkopuł w tym, że ich maksymalna pojemność wynosi niecałe 3 mld m sześc., więc nie bylibyśmy w stanie zaspokoić zapotrzebowania na dłuższy czas bazując wyłącznie na nich.

W przypadku, jeżeli nie udałoby się pozyskać gazu z innych źródeł, to te zapasy powinny wystarczyć na około dwa miesiące. Na cztery w przypadku, gdybyśmy dywersyfikowali zużycie innymi źródłami, takimi jak gazoport. Połowa gazu, jaki trafiał na rynek polski, to gaz rosyjski kupowany w ramach kontraktu jamalskiego – mówiła w rozmowie z money.pl była prezeska PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa.

Anna Moskwa jednak zapewniała, że Polska uruchomi zapasy z magazynów tylko w ostateczności.

"Degazyfikacja" zamiast dywersyfikacji

W to, że przetrwamy ten kryzys, nie ma wątpliwości również Diana Maciąga ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, ekspertka Koalicji Klimatycznej. Choć podkreśla przy tym, że zapłacimy za to wzrostem cen, odczuwalnym przede wszystkim w kolejnym sezonie grzewczym.

W świetle obecnych wydarzeń nie ma bowiem pewności, kiedy sytuacja na rynku się ustabilizuje, a zarazem ceny gazu wrócą (i czy w ogóle wrócą) do poziomu sprzed pandemii.

– Prawdziwym problemem jest długofalowa polityka gazowa. Dalsze trzymanie się polityki dywersyfikacji dostaw przy ciągłym wzroście zapotrzebowania na gaz to cios w nasze bezpieczeństwo, to inflacja, coraz więcej osób dotkniętych ubóstwem energetycznym. Dywersyfikację musi od teraz zastąpić "degazyfikacja" – pilne wdrożenie działań, by ograniczać zużycie gazu w Polsce we wszystkich sektorach – mówi ekspertka w rozmowie z money.pl

Nasze siły i środki – zwłaszcza te unijne – muszą być przekierowane na efektywność energetyczną, ocieplanie budynków, elektryfikację ciepłownictwa i pilne inwestycje w odnawialne źródła energii. Budowę wielkich elektrowni gazowych trzeba bezwzględnie zatrzymać. Od Gazpromu właściwie już się uniezależniliśmy, teraz czas uniezależnić się od gazu – podkreśla Diana Maciąga.

Koronnym przykładem tu mogą być Niemcy. Obietnica dotycząca tego, że staną się one hubem na Europę Zachodnią taniego rosyjskiego gazu (za sprawą przede wszystkim Nord Stream 2), pchnęła je w objęcia Władimira Putina, który w 2021 roku przestał ich tulić, lecz swoje ręce zacisnął na ich gardle. A do tego czasu Niemcy zdążyli wyłączyć większość elektrowni jądrowych, do których społeczeństwo naszych sąsiadów odczuwa silną niechęć. Jeszcze w 2000 roku 29,5 proc. wytworzonej energii pochodziło tam z atomu, a w 2020 – już tylko 11,4 proc.

Choć pierwotnie Berlin okres przejściowy między wygaszeniem atomu a pełną neutralnością ich gospodarki zamierzał przetrwać na bazie zwiększonego zużycia energii gazowej, to dziś w Niemczech wraca debata dotycząca dłuższego utrzymania przy życiu ostatnich trzech elektrowni jądrowych. Pojawia się też temat przywrócenia do działania elektrowni węglowych. Koło się zamyka.

Nadchodzi atom

Czy zatem możemy się spodziewać podobnej sytuacji w Polsce? Jeszcze niedawno Prawo i Sprawiedliwość przekonywało obywateli, że ten surowiec "to ważna część naszej gospodarki", a nasz kraj "nie przyjmuje do wiadomości, że czas węgla minął" (słowa te wypowiedział Jacek Sasin w 2019 roku). Stąd np. inwestycja w elektrownię w Ostrołęce, która, choć nigdy nie doszła do skutku, pochłonęła niemal miliard złotych.

Pokazują to zresztą dane Polskich Sieci Elektroenergetycznych. W 2021 roku ponad 52,5 proc. wyprodukowanej energii w kraju pochodziło elektrowni opartych na węglu kamiennym, a kolejne 27,7 proc. – na węglu brunatnym. Elektrownie gazowe odpowiadały wyłącznie za około 5,9 proc. To mniej niż przyniosły elektrownie jądrowe (około 7,4 proc.).

Dziś jednak rządy Zjednoczonej Prawicy z węglem chcą być kojarzone coraz mniej. Deklarują pełne skupienie na atomie – pojawiła się już koncepcja budowy elektrowni w Choczewie. Ponadto państwowe spółki – PKN OrlenKGHM Polska Miedź – chcą inwestować w technologię małych reaktorów SMR.

Krótkowzroczność dziś uderza

Wracając do węgla – mamy całkowicie zrezygnować z niego do 2049 roku. Wyraźnym sygnałem dla świata miało być też embargo na rosyjski węgiel przyjęte na szczeblu krajowym (choć jednocześnie wtedy politycy obozu rządzącego odrzucili pomysł zablokowania dostaw gazu z Rosji).

Rosyjski węgiel trafiał do tej pory przede wszystkim do gospodarstw domowych. Spółki energetyczne twierdzą, że nie kupowały rosyjskiego węgla, choć nie da się tego zweryfikować, gdyż te informacje są niejawne. Podobnie jak w przypadku gazu, węgiel ze wschodu będzie można zastąpić tym z Czech, Australii czy Ameryki Południowej, natomiast będzie on droższy. Zastąpienie go węglem wydobywanym w Polsce, w dodatku droższym, jest nierealne. Pamiętajmy, że nasz kraj jest jego importerem – 20 proc. tego paliwa kupujemy z zagranicy, z tego 60-70 proc. z Rosji – zwraca uwagę ekspertka Koalicji Klimatycznej.

Błędami PiS-u był nie tylko zbyt długi mariaż z węglem, ale również ustawa z 2016 roku, która pogrzebała rozwój energii wiatrowej w Polsce. Chodzi o tak zwaną regułę 10H, czyli minimalną odległość między budynkiem mieszkalnym a elektrownią wiatrową. Dziś może to być dziesięciokrotność wysokości instalacji. Tłumacząc na prosty język: jeżeli "wiatrak" ma 100 metrów wysokości, to jego odległość od budynków mieszkalnych musi wynosić co najmniej 1 kilometr.

Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej w rozmowie z money.pl zaznaczał, że sektor odnawialnych źródeł w Polsce nie wykorzystuje swojego potencjału. – Inwestycje, które dziś wchodzą w fazę budowy, to projekty rozpoczęte jeszcze przed wprowadzeniem zasady 10H. Po wejściu w życie ustawy nie rozpoczęła się praktycznie żadna nowa inwestycja wiatrowa w Polsce – mówił w lutym.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
energetyka
energia
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl