Buda i Kuźmiuk przeprowadzili w środę kontrolę poselską w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Chcieli dowiedzieć się, czy przygotowywany jest projekt ustawy mający na celu złagodzenia skutków uwolnienia cen energii. Buda powiedział na konferencji prasowej w Sejmie, że mimo zapowiedzi, resort nie przedstawił do tej pory projektu ustawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Już wiemy dlaczego obawiano się przedstawić ten projekt, on będzie dotyczył bardzo wąskiej grupy osób z kryterium dochodowym powodującym, że większość, nawet emerytów, nie będzie w stanie się na niego załapać - powiedział Buda.
- Emeryt z przeciętną emeryturą nie otrzyma bonu energetycznego, co więcej małżeństwa, w którym oboje (małżonków) osiągają minimalne wynagrodzenie i mają dziecko, czyli podział dochodu jest na trzy osoby, również nie otrzymają bonu energetycznego - powiedział poseł PiS. Wskazał, że grożą nam 60-proc. podwyżki cen energii, co będzie oznaczało mniej więcej 1000 zł w skali rocznej. A - jak dodał - bon dla gospodarstwa jednoosobowego ma mieć wartość 300 zł.
Dodał, że ma projekt ustawy ws. złagodzenia skutków uwolnienia cen energii, choć nie otrzymał go podczas środowej kontroli w resorcie klimatu i środowiska. Zapowiedział opublikowanie tego tekstu w mediach społecznościowych. Polityk stwierdził, że resort specjalnie nie chciał pokazać tego projektu przed wyborami samorządowymi.
"Dni minister klimatu są policzone"
Buda dopytywany, skąd ma projekt ustawy skoro nie otrzymał go w resorcie, odparł: Otrzymaliśmy go z innych źródeł.
- Myślę, że minister Paulina Hennig-Kloska po pokazaniu tego projektu ma policzone dni, jeśli chodzi o piastowanie funkcji ministra klimatu i środowiska - powiedział Buda.
- Przedstawimy w najbliższych dniach rozwiązanie kompleksowe, które dotychczas obowiązywało, czyli tarcza energetyczna dla wszystkich - zapowiedział polityk PiS.
Ceny prądu od lipca. Pierwsza taka analiza
Kuźmiuk przypomniał, że w grudniu ub. roku rząd PiS zaprezentował w Sejmie projekt ustawy mrożący cenę energii elektrycznej do końca tego roku. - Sumarycznie ten projekt miał kosztować około 30 miliardów złotych i te pieniądze pochodziły z sektora energetycznego, a więc od producentów i dystrybutorów energii, także dystrybutorów energii odnawialnej. Niestety ten projekt został przez już nową większość parlamentarną odrzucony i zaproponowano tylko mrożenie tych cen do połowy roku - powiedział Kuźmiuk.
Jak przekonywał, to oznacza, że 15 miliardów złotych przez pół roku zostanie pobrane z kieszeni gospodarstw domowych i od przedsiębiorców.
Bon energetyczny dla najuboższych ma uwzględniać sześć progów - ustalił "Dziennik Gazeta Prawna". Nie są znane dokładne kwoty pomocy od państwa. Powołując się na opinie ekspertów, "DGP" wskazuje, że wakacyjny wzrost rachunków nie powinien przekroczyć 50 zł miesięcznie.