Tadajewski to postać znana we wrocławskim środowisku. Przez wiele lat był udziałowcem Mennicy Wrocławskiej, to tutaj zakładał międzynarodowy i nagradzany przez branżę startup OORT, produkujący urządzenia do szeroko pojętego inteligentnego domu. Mówił o sobie, że jest w tej firmie "czarodziejem", a nie po prostu "prezesem".
41-latek zaczynał w wieku 23 lat, a więc jeszcze na studiach. To wtedy stworzył swój pierwszy startup. Ukończył prawo na Uniwersytecie Wrocławskim, ma również dyplomy niemieckiej Viadriny oraz uniwersytetu w Cambridge. W swojej karierze wprowadzał kilka spółek na giełdę. Pod koniec 2020 roku został nawet konsulem honorowym Brazylii na południowo-zachodnią Polskę.
Uchodzi za rzutkiego i przebojowego biznesmena, który nie stroni od mediów i jest świetnie zorientowany w polityczno-gospodarczych realiach. Nie tylko w Polsce, ale i w Stanach Zjednoczonych. - Bez 1,5 mln zł nie podchodź do Ameryki - tak o zaczynaniu biznesu za oceanem mówił w jednym z wywiadów dla money.pl w 2016 roku.
W Dolinie Krzemowej poruszał się dość swobodnie. W San Francisco i niemal całej Kalifornii spełniał się jako przedsiębiorca i inwestor. Był też na bieżąco z wielką polityką.
- Spotykam się często z bardzo inteligentnymi ludźmi z klasą, którzy mówią: "dobra, jestem republikaninem, ale ten Trump to jest przegięcie, on zupełnie do nas nie pasuje". I po raz pierwszy nie widzę już tylko sporu republikanie kontra demokraci, a też republikanie kontra republikanie - mówił nam z kolei przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku.
"Układ wrocławski"
Jak jednak piszą we wspólnym materiale "Gazeta Wyborcza", oko.press i Fundacja Reporterów, Radosław Tadajewski równie prężnie działał w Polsce. Media opisują jego znajomość m.in. z byłym rzecznikiem PiS Adamem Hofmanem, ex-prezesem PZU i Lotosu Robertem Pietryszynem czy ministrem skarbu sprzed lat Dawidem Jackiewiczem. Opisują to jako "układ wrocławski".
Dziennikarze twierdzą, że wrocławski biznesmen dzięki swoim kolegom poznał Bartłomieja Misiewicza, czyli jedną z barwniejszych postaci obecnego obozu rządzącego. Według ustaleń mediów to właśnie były rzecznik MON miał pomóc Tadajewskiemu w kontakcie z branżą zbrojeniową. A konkretniej - z Akademią Sztuki Wojskowej.
Po co? - Radek wymyślił, że fajnie byłoby coś sprzedać dla wojska. Jakieś takie technologiczne coś, co wywinduje wiarygodność jego biznesów - mówi "GW" jeden z jego znajomych. - W tym samym czasie musiał też uwiarygodnić się w konkursie o dotacje z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Potrzebował kwitów, przede wszystkim listów intencyjnych z poważnych instytucji - dodał.
W dużym skrócie - udało się. Dzięki kilku zaaranżowanym przez Misiewicza spotkaniom oraz listowi intencyjnemu podpisanemu przez Akademię Sztuki Wojskowej spółka Tadajewskiego - czysta3.vc - otrzymała dotację z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju na kwotę 40 mln zł.
Tadajewski nie chciał odnosić się do tych ustaleń. Jego pełnomocnik poinformował dziennikarzy, że biznesmen "jest osobą prywatną i nie wyraża zgody na opisywanie przez media jego życia prywatnego".
"Zjem więcej niż dziś?"
Przed laty Tadajewski kilkukrotnie rozmawiał z money.pl. Oprócz diagnozy na temat wyborów prezydenckich w USA sporo mówił o swoim biznesie oraz podejściu do pieniędzy.
W 2016 roku opowiadał choćby o swoim startupie OORT. Miał on produkować inteligentne gniazdka, termostaty i inne urządzenia do domu. - Wpisujesz na smartfonie datę powrotu i dopiero wtedy ogrzewanie zacznie działać według ustawień. Jesteś poza domem, to grzejniki przechodzą w tryb oszczędzania energii - tłumaczył zasady działania urządzeń.
Firma współpracowała ze światowymi gigantami, takimi jak IBM, Orange czy Intel. Prowadziła rozmowy z Lenovo. Tadajewski już jednak firmie nie przewodzi. Odszedł we wrześniu 2017 roku. Urządzenia wciąż jednak można w sieci kupić.
Ale to nie był jego jedyny biznes. Chętnie przyznawał się do bycia udziałowcem w Mennicy Wrocławskiej, sporo mówił też o swojej agencji marketingowej.
- Budżety pojedynczych kampanii rzadko schodzą poniżej 1-2 milionów złotych. Nie jest też tajemnicą, że od wielu lat pracowaliśmy dla partii politycznych, tworząc im kampanie w internecie - chwalił się w 2016 roku.
Tę działalność kontynuuje pod marką 1450. Spółka oferuje "oparte na danych usługi dla rządów, organizacji pozarządowych czy partii politycznych".
Ostatnie lata to już przede wszystkim działalność inwestorska. Tadajewski angażował się w projekty z potencjałem w ramach funduszy venture capital (sam założył spółkę czysta3.vc). Skąd tak dużo przedsięwzięć? Jak sam mówił, pieniądze i zarobek to nie jest jego jedyny motywator.
- Jak się dojdzie do pewnych zarobków, to już nie ma aż tak wielkiego znaczenia, czy zarabia się o te kilkanaście procent więcej. Zjem więcej niż teraz? Nie. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że spróbowałeś wszystkiego i nie masz pędu, żeby gromadzić. Bardziej cenisz stabilizację i doceniasz komfort innych ludzi. Chcesz, żeby ludzie się do siebie uśmiechali - mówił 5 lat temu w money.pl.