Członkowie komisji transportu Izby Reprezentantów uznali - jak podaje PAP - że władze Boeinga ukrywając informacje, chciały uniknąć dodatkowych kosztów i móc sprzedawać samoloty po wyższych cenach. Sama konieczność szkoleń mogłaby obniżyć cenę nawet o milion dolarów za sztukę. Dodatkowo kongresmeni zarzucili Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), że nie wywiązała się ze swojej roli, dopuszczając samoloty do użytku.
Problemem okazał się system MCAS. Powoduje automatyczne kierowanie nosa samolotu w dół, co w zamyśle miało ułatwić panowanie nad maszyną. W praktyce jednak system nie działał prawidłowo. Np. testujący maszynę pilot - pisze PAP - zdał sobie sprawę z działania systemu dopiero po 10 sekundach, podczas gdy przepisy mówią o maksymalnie 4-sekundowym czasie na reakcję. W rezultacie piloci mogli być nieświadomi działania systemu, co pociągnęło za sobą katastrofalne skutki.
Raport zarzuca Boeingowi wyciszanie "niewygodnych" opinii pracowników. Wzmianki o MCAS zostały usunięte z instrukcji dla pilotów. Informacje zostały zatajone także regulatorem rynku.
Zdaniem kongresmenów działania władz samolotowego giganta przyczyniły się do dwóch katastrof z udziałem 737 MAX w październiku 2018 r. i w marcu 2019 r. W wypadkach zginęło łącznie 346 osób. Wówczas wszystkie te modele zostały uziemione, a Boeing poniósł straty w wysokości prawie 20 miliardów USD.
W odpowiedzi na raport Boeing wydał komunikat, w którym podkreśla, że podjął znaczące zmiany dotyczące "kultury bezpieczeństwa" wewnątrz firmy oraz wziął pod uwagę opinie ekspertów na temat 737 MAX.